Skip to main content
Home » Urologia » Dlaczego Polacy nie leczą zaburzeń erekcji?
Urologia

Dlaczego Polacy nie leczą zaburzeń erekcji?

zaburzenia-erekcji-problem-Polakow-WP
zaburzenia-erekcji-problem-Polakow-WP

proc.1 Polaków z zaburzeniami erekcji nigdy nie stosowało żadnych preparatów mogących przeciwdziałać temu problemowi. Badania pokazują, że jest to głównie wynik nieświadomości.

Zaburzenia erekcji to sprawa dla wielu mężczyzn intymna i wstydliwa. Dotyczy jednak coraz większej liczby mężczyzn, według szacunków Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej nawet 1,7 mln Polaków.

Brak zaufania do leków

Wśród powodów braku stosowania jakichkolwiek preparatów na zaburzenia erekcji padają: brak wiary w działanie suplementów diety i leków na receptę, a także obawy przed wystąpieniem działań ubocznych.

Rozumiem mężczyzn, którzy nie wierzą w działanie suplementów diety na problemy z potencją – ich skuteczność nie została potwierdzona żadnymi badaniami klinicznymi. Jeśli chodzi natomiast o leki na receptę, ich stosowanie zgodnie z zaleceniami jest bezpieczne i skuteczne. Wszystkim mężczyznom zalecam konsultację w tej sprawie z lekarzem – mówi prof. Andrzej Borkowski, specjalista urologii.

Czy i z kim rozmawiać?

Tymczasem co dziesiąty respondent, przyznaje, że nie wie do jakiego lekarza udać się ze swoim problemem lub nie ma ochoty na ten temat z nikim rozmawiać.

Urolog i seksuolog – te dwie specjalizacje dedykowane są m.in. leczeniu zaburzeń erekcji. Jednak rozmowa na temat problemu będzie również zasadna z internistą lub kardiologiem, gdyż zaburzenia wzwodu mogą być symptomem innych chorób takich jak cukrzyca, miażdżyca czy nadciśnienie tętnicze. Bywają także pierwszym objawem nadchodzącego zawału serca – ostrzega prof. Borkowski – Warto się przełamać i skorzystać z porady specjalisty. Jeśli nie z powodów seksualnych, to tych czysto zdrowotnych.

Domowe sposoby

15 proc. mężczyzn, jako powód braku stosowania preparatów na zaburzenia erekcji podaje wykorzystywanie innych skutecznych metod. Wśród nich wymieniają najczęściej: odpowiednią stymulację, aktywność fizyczną lub zdrowe odżywianie.

Zaburzenia wzwodu bywają wynikiem nieprawidłowego stylu życia, więc jego zmiana, może przynieść pożądany efekt. Jeśli zaś właściwa gra wstępna jest wystarczająca w osiągnięciu wzwodu, jak najbardziej rekomenduję takie rozwiązanie. Zawsze zalecam jednak konsultację lekarską i sprawdzenie, co tak naprawdę stanowi przyczynę zaburzeń erekcji – radzi prof. Borkowski.

Wśród innych skutecznych domowych metod na zaburzenia erekcji, mężczyźni wskazują również na środki ziołowe.

Ich działanie prawdopodobnie opiera się na zasadzie placebo i pomaga w przypadku lekkich zaburzeń erekcji. Do tej pory nie stwierdzono bowiem skuteczności w leczeniu zaburzeń wzwodu innych środków niż te dostępne na receptę – mówi prof. Borkowski.


1 Badanie przeprowadzone metodą CAWI przez GfK Polonia w lutym 2016 r. Analizą objęto reprezentatywną grupę 600 Polaków w wieku 40-65 lat, u których występowanie problemów z potencją zostało stwierdzone na podstawie odpowiedzi na pytania kwestionariusza IIEF5.
Next article
Home » Urologia » Dlaczego Polacy nie leczą zaburzeń erekcji?
Onkologia

Bezpieczeństwo pacjentów jest dla nas najważniejsze

Pandemia COVID-19 sprawiła, że system opieki zdrowotnej został podporządkowany walce z nowym wirusem. Od początku jej wybuchu przypominaliśmy, że choroby nowotworowe nadal pozostają drugą najczęstszą przyczyną zgonów wśród Polaków i należy bezwzględnie zapewnić pacjentom dostęp do diagnostyki i leczenia.

Dr hab. Adam Maciejczyk

Dr hab. Adam Maciejczyk

Prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, Dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii

Jak poradziliśmy sobie z tą trudną sytuacją? Czego nas nauczyła?

Szacuje się, że w Polsce żyje obecnie ponad milion osób, które zachorowały w ciągu ostatnich 15 lat. Według statystyk, każdego dnia w Polsce u ok. 465 osób wykrywa się nowotwór. Ponad połowie z nich niestety nie udaje się pomóc, między innymi przez zbyt zaawansowaną postać choroby. Tak jest na przykład z nowotworami jelita grubego, gdzie ponad 60 proc. pacjentów trafia do szpitala w wysokim stadium zaawansowania. W chorobie nowotworowej czas ma kluczowe znaczenie, ponieważ wczesne wykrycie nowotworu daje znacznie lepsze rokowanie.

Aby przeciwdziałać sytuacji, w której znaczna część pacjentów onkologicznych pozostałaby bez opieki, Polskie Towarzystwo Onkologiczne wydało Zalecenia i rekomendacje Polskiego Towarzystwa Onkologicznego dla pacjentów onkologicznych i placówek onkologicznych w związku z epidemią wirusa SARS-CoV-2. PTO podkreślało, że najwyższym priorytetem jest zachowanie bezpieczeństwa i prawidłowości przebiegu wielospecjalistycznego leczenia radykalnego. Plan terapeutyczny mógł być modyfikowany wyłącznie wtedy, gdy nie stanowiło to zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów. Onkolodzy podejmowali decyzję każdorazowo indywidualnie, mając na uwadze bezpieczeństwo pacjenta.

Pomimo wdrożonych działań, w wielu placówkach onkologicznych zaobserwowano spadek nowych pacjentów, zgłaszających się z kartą DiLO. Jest to niepokojące zjawisko, ponieważ nie jest to równoznaczne z tym, że zapadalność na nowotwory spadła – wręcz przeciwnie. Według naszych analiz wynika to z faktu, że w ostatnim czasie przychodnie lekarzy rodzinnych były zamknięte i udzielały głównie teleporad. Nie wystawiały natomiast kart DiLO. Podobnie zresztą zamknięte były poradnie specjalistów, którzy wcześniej także kierowali na leczenie onkologiczne. W efekcie tylko w Dolnośląskim Centrum Onkologii liczba nowych pacjentów z kartą DiLO spadła o 50 proc.

W tej sytuacji zwróciliśmy się do NFZ z prośbą opinię czy istnieją inne, bezpieczne rozwiązania. Otrzymaliśmy odpowiedź, że istnieje możliwość zdalnego wystawienia karty DiLO przez lekarza POZ, z pominięciem kontaktu bezpośredniego. Lekarz POZ może wystawić e-DiLO na podstawie telekonsultacji. W momencie wystawienia e-DiLO dla pacjenta istotny jest tylko numer karty, który musi znać, aby zarejestrować się na pierwszą wizytę w centrum onkologii, również zdalnie.

Nowa sytuacja dotyczyła również pacjentów kontynuujących terapię. Organizacje pacjentów zaobserwowały, że pacjenci pozostający w stałej komunikacji ze swoim lekarzem, koordynatorem i ośrodkiem, lepiej poradzili sobie podczas pandemii. Sprawny kontakt umożliwiał przesuwanie terminów wizyt lub zmianę ich formuły na telekonsultacje. Z perspektywy mojego ośrodka – Dolnośląskiego Centrum Onkologicznego – sytuacja wyglądała podobnie. Ponieważ w naszym województwie trwa pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej, jeszcze przed pandemią zatrudniono więcej koordynatorów opieki.

Rola koordynatora w czasie pandemii jest nieoceniona. Obecnie naszym głównym celem jest zapewnienie ciągłości opieki pacjentom w trakcie terapii, a nowym pacjentom ułatwienie rozpoczęcia leczenia. Lekarze bardzo doceniają pojawienie się koordynatorów, ponieważ często wykonują oni zadania, które w tradycyjnej formie opieki onkologicznej spadały na lekarza: edukują pacjenta i pomagają mu sprawnie i szybko przejść przez ścieżkę diagnostyki i leczenia. W efekcie lekarz ma więcej czasu na pracę bezpośrednio związaną z jego zadaniami. Najwięcej jednak zyskał pacjent – nie tylko ma do kogo zwrócić się o pomoc, ale również w spokojnej rozmowie może zgłosić dodatkowe pytania, problemy lub wątpliwości. Należy podkreślić, że ważnym elementem pracy koordynatora, który towarzyszy pacjentowi od początku procesu diagnostyki onkologicznej, jest jego dostępność w każdej chwili. Pacjenci bardzo dobrze ocenili koordynatorów w ankiecie satysfakcji pacjentów. Na Dolnym Śląsku nie odnotowaliśmy problemów w dostępie np. do radioterapii, która była dobrze zorganizowana od początku pandemii.

Utrzymanie reżimu sanitarnego w szpitalach onkologicznych zapewne potrwa jeszcze długo. Dlatego bardzo istotne jest stałe zapewnianie środków ochrony osobistej dla personelu medycznego oraz testów dla pacjentów i personelu medycznego. Lekarze i pacjenci powinni mieć także dostęp do pomocy psychologicznej w celu zachowania dobrostanu psychicznego. Organizacja opieki w nowej rzeczywistości jest trudnym wyzwaniem, przede wszystkim kosztochłonnym. Szpitale onkologiczne chcąc zapewnić swoim pacjentom najwyższy stopień bezpieczeństwa wzięły na siebie wszystkie wydatki z tym związane. Ministerstwo Zdrowia już teraz powinno myśleć o tym, jak zapobiec katastrofie finansowej w onkologii i zabezpieczyć placówki onkologiczne.

Next article