Agata Młynarska
Dziennikarka i publicystka
Choroba Leśniowskiego-Crohna dotyka głównie osób młodych, między 20. a 40. rokiem życia. O wyzwaniach życia z nieswoistym zapaleniem jelit opowiada Agata Młynarska, dziennikarka i publicystka, u której także rozpoznano tę chorobę.
Choroba pojawiła się w pani życiu stosunkowo późno. Jak ją zdiagnozowano?
Od dziecka cierpiałam na różnego rodzaju alergie pokarmowe, astmę, częste infekcje, a także miałam dolegliwości takie jak bóle brzucha, zaparcia i problemy ze skórą, ale nigdy nie łączono ich z objawami jednej choroby. Specjaliści przez wiele lat wyciszali symptomy antybiotykami i sterydami, jednak w pewnym momencie wszystko się nasiliło, czułam się fatalnie, a moje wyniki badań były przerażające. I tak po kolejnym incydencie jelitowym w 2013 roku trafiłam do szpitala pod opiekę prof. Grażyny Rydzewskiej, która zdiagnozowała u mnie chorobę Leśniowskiego-Crohna, czyli przewlekłe, nieswoiste zapalenie jelit.
Czy choroba zmienia dotychczasowe życie?
Należy zdawać sobie sprawę, że ta choroba dewastuje nie tylko organizm, ale także zabiera komfort życia pacjentów. Oprócz przyjmowania silnych środków farmakologicznych konieczne jest także komponowanie diety z produktów ekologicznych, które nie tylko wymagają specjalnej obróbki, ale także nie są tanie. Po diagnozie nie było zatem mowy o spontanicznym wyjeździe – w każdą podróż zabiera się walizkę ze specjalnie dopasowanym do diety jedzeniem. Pacjenci mają też mniej czasu niż zdrowe osoby, gdyż muszą poświęcić go na przygotowanie, wzbogaconych o probiotyki dań, a także zadbanie o właściwą higienę życia, czyli np. regularne ćwiczenia. Choroba Leśniowskiego-Crohna wymaga podporządkowania życia, i to nie tylko chorego, ale także jego rodziny.
Czy takie funkcjonowanie umożliwia realizację wyzwań zawodowych?
Należy pamiętać, że w chwili wystąpienia wzmożonej reakcji związanej z chorobą, pojawia się silny ból brzucha, a także wymioty lub biegunki, które sprawiają, że chory nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Podczas ataku konieczna jest wizyta w szpitalu, podanie odpowiednich preparatów w kroplówkach, restrykcyjna dieta, a dopiero później powolny i długi proces powrotu do równowagi. Niestety to znacząco utrudnia codzienne funkcjonowanie, w tym te związane z życiem zawodowym. Ja jestem już na szczęście na takim etapie choroby, że po tylu latach zmagań wszystko już sobie poukładałam, wiem, jak reagować i tym samym mogę spokojnie realizować plany zawodowe.
Czy w Polsce pacjenci mają dostęp do nowoczesnych i innowacyjnych terapii?
W Polsce jest wiele dobrych rozwiązań w leczeniu pacjentów chorych na Leśniowskiego-Crohna i w stanach ratujących życie medycyna radzi sobie bardzo dobrze. Jednak dużo gorzej wygląda to, gdy pacjent wychodzi ze szpitala i należy mu zapewnić perspektywę długiego, komfortowego funkcjonowania. Chorujący przewlekle nie mają dostępu do innowacyjnych terapii, takich, jakie są dostępne na świecie, gdyż według mnie nie ma pomysłu, jak leczyć chory układ autoimmunologiczny bez stosowania środków, wywołujących efekty uboczne. W praktyce wygląda to też tak, że nawet jeśli to leczenie teoretycznie jest, to jest trudno dostępne dla wielu pacjentów.
Czego według pani najbardziej potrzebują pacjenci chorzy na chorobę Leśniowskiego-Crohna?
Chciałabym, by wreszcie zauważono to, co ja dostrzegam, będąc na oddziale. Choroba dotyka głównie młodych ludzi, dlatego też podstawową potrzebą jest skuteczne leczenie. Ci chorzy chcą zakładać rodziny, mają plany, marzenia, dlatego też kierowanie ich na rentę i utrzymywanie przez państwo, nie dość, że jest nieopłacalne, to także sprawia, że ten chory rzucony jest na bocznicę życia. Tymczasem refundacja drogiego leczenia i łatwy dostęp do leczenia biologicznego są dla chorych szansą na normalne życie, jakie należy się każdemu pacjentowi.
Jakie rady mogłaby pani dać pacjentom, którzy także chorują?
Według mnie pacjenci z chorobą Leśniowskiego-Crohna, jak i z każdą, ciężką chorobą, powinni przyjrzeć się stosunkowi do siebie i świata, gdyż determinuje on sposób postrzegania. I tak np. jeśli uczynimy siebie ofiarami choroby, to bardzo szybko przejmuje ona władzę nad organizmem i samopoczuciem. Z kolei, jeśli podchodzi się do niej pozytywnie i zadaniowo, oczywiście dając sobie prawo do emocji takich jak złość czy gniew, to uda się ją wreszcie zaakceptować i tym samym osiągnąć dłuższe, remisyjne stany.