A może dotknąć każdego.
Otyłość to choroba, która może dotknąć każdego, niezależnie od wieku, stylu życia czy sposobu odżywiania. Jest najpowszechniejszą chorobą w populacji, a jednocześnie bardzo lekceważoną – mówi dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł.
Dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł
Chirurg bariatra, ekspert w dziedzinie chirurgii bariatrycznej i metabolicznej Szpital Czerniakowski w Warszawie – II Katedra I Klinika Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Onkologicznej II Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przewodniczący Komitetu Ekspertów Fundacji OD-WAGA
Jesteśmy w czasie epidemii COVID, a czy przypadkiem od lat nie mamy do czynienia w Polsce z epidemią otyłości? Czy można już mówić o masowości tej choroby?
Nie ulega wątpliwości, że zaburzenia odżywienia pod postacią nadmiernej masy ciała są powszechnym obciążeniem dla większości Polaków. I to nie tylko dorosłych, ale również dzieci. Brakuje nam jednoznacznych, reprezentatywnych badań, by oszacować jak często występuje otyłość w populacji, ale niewątpliwie dotyczy ona większości z nas. Nadmierną masę ciała stwierdza się u około 60 proc. populacji, a u 20-25 proc. stwierdza się jej najbardziej zaawansowaną formę, czyli otyłość. Jest to choroba najpowszechniejsza, najczęściej spotykana, łatwo diagnozowalna, ale jednocześnie najbardziej niedostrzegana. Jest marginalizowana nie tylko sama choroba, ale również zagrożenie związane z jej dalszym rozwojem i wystąpieniem powikłań.
Pamiętajmy też, że to nie ten nadmiar kilogramów zabija. To nie na tym polega. Choroba ta zaburza fizjologiczne funkcje organizmu i prowadzi do rozwoju kolejnych chorób. Ok. 90 proc. przypadków cukrzycy typu 2 jest powikłaniem wynikającym z otyłości. Otyłość to w konsekwencji także nadciśnienie tętnicze, zmiany lipidowe, problemy ze stawami i wiele, wiele innych mniej lub bardziej groźnych chorób. Mówi się, że tych chorób może być aż 300.
Istnieje profil osób najczęściej chorujących czy najmocniej narażonych na otyłość?
To choroba, która może dotknąć każdego, w każdym wieku, na każdym etapie życia. Niezależnie od stylu pracy, trybu życia, sposobu odżywiania. Oczywiście są bardziej i mniej narażeni, ale ja już miałem pacjentów, którzy byli świadomi konieczności zdrowego odżywiania i trybu życia, a jednak nie uchroniło ich to od choroby. Operowałem wielu dietetyków, psychologów, lekarzy. Czy można im zarzucić brak wiedzy? Oczywiście, że nie. Z tego wyłania się jedna refleksja – chorzy na otyłość są bezradni w obliczu rozwoju choroby. To nie jest wybór człowieka. To choroba taka, jak każda inna, która atakuje organizm znienacka. Musi być rozpoznana i leczona, również operacyjnie. To klucz do zdrowia.
No właśnie – operacja bariatryczna. Czy to jest jedyna słuszna droga do skutecznej walki z otyłością?
Jedna podstawowa sprawa: każde leczenie chirurgiczne jest przejawem bezradności medycyny. Jeśli decydujemy się na leczenie chirurgiczne, czyli leczenie inwazyjne, niebezpieczne, to oznacza, że jako ludzkość nie znaleźliśmy jeszcze innego sposobu na ratowanie pacjentowi życia. Ideałem byłoby gdybyśmy mogli zaaplikować cud-tabletkę i pacjenta uratować. W latach 70. XX wieku nie było leków na wrzody żołądka – życie chorym ratowały operacje. Podobnie jest z chirurgią bariatryczną w przypadku otyłości. Otyłość skraca życie, pogarsza jego komfort. Jeszcze zanim chory umrze, to przestaje żyć, przestaje funkcjonować. Następuje izolacja społeczna, rodzinna, zawodowa.
Tymczasem operacja bariatryczna pozwala na długotrwałą, skuteczną i znaczącą redukcję masy ciała. Ustępują choroby – zanika cukrzyca, zanika nadciśnienie. Takie są dowody naukowe. Czy operacja boli? Boli. Chirurgia nie jest wolna od powikłań. Ale często nie są to powikłania operacyjne, a powikłania choroby. Choroby, która nieleczona prowadzi do śmierci.