Aneta Zając
Gwiazda serialu „Pierwsza Miłość”, aktywnie wspiera chorych zmagających się z otyłością
Jak akceptować swój wygląd i nie zapomnieć o zdrowiu? – Otyłość to choroba. Presja akceptacji swojego ciała dotyka przede wszystkim kobiet. Mężczyźni nie są tak mocno narażeni. Moim zdaniem oczekiwania wobec nich są znacznie mniejsze. Rzadziej krytykuje się ich za wagę czy wiek. Wiele rzeczy jest poza naszą kontrolą, ale mamy wpływ na to, jak siebie postrzegamy i akceptujemy. Uważam, że najważniejsze jest to, co same o sobie myślimy. Jeśli jesteśmy w zgodzie ze sobą, negatywne komentarze, nawet te agresywne, nie będą nas tak bardzo dotykać – mówi aktorka Aneta Zając.
Pani Aneto, jest pni ambasadorką wielu akcji edukacyjnych poświęconych leczeniu otyłości. Co skłoniło panią do otwartych rozmów na ten temat?
Do tej pory troszczyłam się o wszystkich i wszystko wokół. Jestem mamą, wiele uwagi poświęcam moim synom, bliskim. Nie mówiąc już o obowiązkach codziennych, jak np. mieszkanie. Jednak czas nie jest elastyczny, doba się nie wydłuży. Stwierdziłam, że czwarta dekada życia to dobry moment, aby skupić się również na sobie, zadbać o własne potrzeby i zadbać o siebie. Zauważyłam, że żyję w bardzo szybkim tempie i mój organizm zaczął mi sam sygnalizować czego potrzebuje. Przez długi czas ignorowałam te sygnały, powtarzając sobie, że muszę jeszcze zrobić to i tamto. Teraz staram się znaleźć równowagę. Kiedy jestem przeciążona dźwiękami, ludźmi i pracą, robię sobie przerwę na wyciszenie. Praktykuję wtedy ćwiczenia oddechowe zakończone medytacją, co mnie relaksuje, uspokaja i sprawia, że jestem bardziej obecna tu i teraz. Zadbałam również o swoje zdrowie, ciało, zrzucając nadmierne kilogramy, to też skłoniło mnie do pomocy innym chorym zmagającym się z otyłością.
Otyłość to choroba, którą wiele osób bagatelizuje. W konsekwencji braku reakcji chorego, kilogramów przybywa, a nieleczona otyłość może prowadzić do rozwoju ciężkich chorób przewlekłych. Jak zmotywować osoby chore na otyłość do podjęcia leczenia? Co w pani przypadku wpłynęło na podjęcie takiej decyzji?
Cieszę się, że mogę pomagać osobom chorującym na otyłość. Po pierwsze, dążę do zmiany stereotypowego spojrzenia na otyłość i zastąpienia go akceptacją, empatią i zrozumieniem. Chciałabym również promować zdrowe podejście do ciała, w którym wartość człowieka nie jest ograniczana przez wagę czy wygląd. Niestety w dalszym ciągu nasza świadomość otyłości jako choroby nie jest jeszcze duża, społeczeństwo nieustannie potrzebuje edukacji i cieszę się, że mogę dołożyć do tego przysłowiową cegiełkę. Pragnę wzywać społeczeństwo do działania, nie chcę, aby zostali z tym samym. Chciałabym, aby coraz więcej pacjentów chorych na otyłość wykonywało regularnie badania profilaktyczne. Nieustanne monitorowanie stanu swojego zdrowia jest bardzo ważne, a niestety wielu chorych na otyłość o tym zapomina, zamykając się w sobie.
Dlaczego osoby publiczne powinny edukować w tak ważnym temacie i wskazywać drogę do badań profilaktycznych?
To prawda, dzięki temu, że jestem rozpoznawalna, mogę to wykorzystać w szczytnym celu. Zachęcam do tego wszystkich moich znajomych, również obserwatorów na portalach społecznościowych. Udostępniam co jakiś czas informacje dotyczące choroby jaką jest otyłość. Niestety nadal zbyt mało się o tym mówi. To bardzo ważne, by przypominać, dzielić się wiedzą. Będąc osobom rozpoznawalną, wykonując zawód publiczny i mając wokół siebie mnóstwo osób, które mnie obserwują, lubią, a czasem nawet w pewnym stopniu naśladują, aż żal nie skorzystać z takiej sytuacji i nie posłużyć się tym w dobry sposób. Warto mówić, byśmy sobie wzajemnie pomagali, dbali o siebie, akceptowali się, co jest szczególnie ważne teraz, gdy czas nie jest dla żadnego z nas łatwy. Temat pomocy pacjentom zmagającym się z otyłością jest szczególnie istotny. Wiem, że zawsze, niezależnie od okoliczności, należy pomagać. Dobrze, że jest taka możliwość, żeby o tym powiedzieć.
Chciałabym pracować i żyć w bardziej empatycznej społeczności. Zmiany zaczynam od siebie. Staram się rozmawiać z moimi synami bez oceniania innych na podstawie wyglądu. Jestem bardzo dumna, że udało mi się wychować dzieci, które rozumieją, że wygląd nie definiuje człowieka. Zwracają uwagę sobie nawzajem i swoim rówieśnikom, mówiąc: „Nie nazywaj mnie w ten sposób” lub „Nie mów tak o nim, bo to może go zranić”. Dbają o swoje granice. To pokazuje mi, że nasze młode pokolenie jest bardzo świadome i dorasta w zupełnie innym środowisku niż my kiedyś. Daje to nadzieję na bardziej wspierające miejsca pracy w przyszłości.