Alicja Gondek-Urtnowska
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Trychologicznego, Wykładowca trychologii w Wyższej Szkole Nauk o Zdrowiu w Bydgoszczy i Poznaniu
Z całą pewnością możemy powiedzieć, że szalejący COVID-19 może powodować wzmożoną utratę włosów. Z badań wynika, że ten problem może dotyczyć od 24 do 30 proc. osób, które przeszły wirus. Jednak doświadczenie w gabinecie pokazuje mi, że ta grupa może być większa.
Do gabinetów trychologicznych zgłaszają się bardzo licznie osoby, które przeszły COVID bezobjawowo a pomimo to włosy, jak to określają, „lecą garściami”. Za wcześnie, żeby wiedzieć, jaki mechanizm powoduje utratę owłosienia, ale możemy przypuszczać, że ma to związek z gorączką, która często występuje w przebiegu choroby, ale nie tylko. Mogą to być zaburzenia gospodarki czerwonokrwinkowej oraz uogólniony stan zapalny. Z całą pewnością nie bez znaczenia jest towarzyszący poziom stresu. Obserwujemy znaczne spadki poziomu żelaza i witaminy B12 albo skrajnie wysokie poziomy tych parametrów oraz podwyższone poziomy ferrytyny. Każdy taki przypadek wymaga dalszej obserwacji i często konsultacji lekarskiej.
Okazuje się, że wypadanie włosów jest dwa razy częściej występującym objawem po przejściu COVID-19 niż zaburzenia węchu i na podobnym poziomie co problemy ze snem. Wypadanie to pojawia się najczęściej dwa lub trzy miesiące po chorobie. Najczęściej przebiega w mechanizmie tzw. telogenowym, co znaczy, że mieszki włosowe pozostaję nie uszkodzone i możliwy jest odrost nowych włosów. Wypadanie dotyczy włosów na całej głowie, ale przerzedzenia będziemy obserwować tam, gdzie włosów mamy najmniej np. na skroniach lub w obszarze przedziałka czy na skroniach.
Wypadanie nie powinno trwać dłużej niż kilka miesięcy, ale w niektórych przypadkach ten czas może się przedłużać, wtedy już na pewno konieczna jest nie tylko konsultacja specjalisty, ale uzasadnione będzie wykonanie badań. Co ciekawe wiemy tez, że osoby cierpiące na łysienie androgenowe (genetyczne) częściej i ciężej chorują na COVID-19. Jedno z badań przeprowadzone w maju 2020 r. pokazało, że wśród hospitalizowanych z powodu wirusa 67 proc. to osoby z łysieniem androgenowym. Późniejsze badania potwierdziły tę tezę. Osobiście obserwuję i niepokoi mnie również wzrost osób z problemem łysienia plackowatego.
Od około roku obserwuję więcej takich przypadków w swoim gabinecie. Nie zawsze taki typ łysienia objawia się pustym miejscem – ograniczonym ogniskiem wyłysienia, czasami tracimy wszystkie włosy a czasami łysienie plackowate objawia się intensywną utrata włosów bez żadnego konkretnego miejsca. Ten podstępny rodzaj utraty włosów możemy rozpoznać za pomocą cech w obrazie trichoskopowym oraz wywiadu z klientem. W tym przypadku utrata włosów może pojawić się szybciej, nawet jednocześnie z zachorowaniem na wirusa lub np. z kilkutygodniowym opóźnieniem.
W tym przypadku problem z odrostem włosów może być większy i wydłużyć się w czasie. Dysponujemy już badaniami, które potwierdzają możliwy związek między wirusem a łysieniem plackowatym. Jedno z takich badań, przeprowadzone na próbie pacjentów z całych Włoch od marca do października 2020 roku. W tym badaniu zbadano możliwy wpływ COVID-19 na nawrót AA (łysienie plackowate) u osób, które doświadczyły wirusa, zarówno podczas hospitalizacji jak i kwarantanny.
Stwierdzono, że nawrót AA zwiększył się statystycznie podczas pandemii z 12,5 proc. na 42,5 proc. Uważa się, że może to wynikać ze stresu, który towarzyszy pandemii, ale zwraca się również uwagę na uogólnione zapalenie wynikające z zakażenia COVID-19.
Biorąc pod uwagę powyższe ważne jest, aby skorzystać z konsultacji specjalisty, ustalić z jakiego rodzaju utratą włosów się borykamy i dopiero podejmować dalsze działania. Odradzam działanie „na oślep”, inwestowanie w suplementy i kosmetyk z reklam, które mogą okazać się zupełnie nie trafione. W gabinecie trychologicznym, specjalista zdecyduje o najlepszym dla nas dalszym postepowaniu. Wykona badanie trichoskopowe i oceni stan naszych włosów oraz rodzaj ich utraty. Podpowie nam czy poza stosowaniem zabiegów czy pielęgnacji powinniśmy wykonać badania albo udać się do lekarza.
Zabiegi, które najczęściej polecamy w naszych gabinetach, aby jak najszybciej cieszyć się gęstymi włosami jest infuzja tlenowa oraz laseroterapia LLLT. Efekty napawają optymizmem, więc myślmy pozytywnie to pomaga, również naszym włosom.