Jak możemy zapobiegać chorobom serca?
Stwierdzono u ciebie niedomykalność zastawki aortalnej. Jakie były objawy choroby i jak została postawiona diagnoza?
Niedomykalność zastawki stwierdzono u mnie w wieku 6 lat. Po dość mocno przechorowanej grypie, moją Mamę zaniepokoił szmer w sercu. Praktycznie od razu pojechałyśmy do lekarza kardiologa, który specjalizował się w wadach serca u dzieci. Okazało się, że moja zastawka aortalna jest dwupłatkowa i z tego wynika niedomykalność.
Jako dziecko chodzące do szkoły, normalnie uczestniczące w zajęciach wf-u, w ogóle nie czułam, że coś jest ze mną nie tak. Nie męczyłam się szybciej niż moi rówieśnicy, nie czułam żebym pod względem wydolności jakoś od nich „odstawała”. W miarę upływu lat, wada się powiększała, a ja oprócz złych wyników USG serca, nie czułam, żeby cokolwiek mi dolegało i szczerze powiem, że chciałam odwlec tę operację jak najdłużej się da.
Czy jedynym sposobem leczenia była operacja? Kiedy została podjęta decyzja o operacji?
Na jednej z wizyt kontrolnych (gdy miałam 23 lata), okazało się, że lewa komora jest już mocno przerośnięta i wygląda jak u dorosłego mężczyzny ważącego ponad 100 kg, a nie jak u młodej dziewczyny ważącej 50 kg. Dodatkowo kształt serca stawał się coraz bardziej sferyczny. Dlatego też uznaliśmy, że to jest najwyższy czas, bym poddała się operacji.
Pojechaliśmy na konsultacje do profesora, który zaproponował, że być może uda się zrobić plastykę zastawki, bez konieczności wymiany mojej zastawki na zastawkę biologiczną. Operacja trwała prawie 5 godzin i niestety, ale plastyki nie udało się zrobić. Okazało się, że po próbie plastyki niedomykalność była jeszcze większa, więc, lekarze ostatecznie musieli wymienić moją zastawkę na zastawkę biologiczną. Niestety, to wiąże się z tym, że za jakiś czas konieczna będzie wymiana zastawki, bo żywotność takich zastawek wynosi od 10-15 lat.
Jak operacja zmieniła twoje życie?
Wychodzę z założenia, że nic w naszym życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, że nawet te najgorsze sytuacje, mają nas czegoś nauczyć, pokazać, że warto spojrzeć na życie z innej perspektywy, zdać sobie sprawę co tak naprawę w życiu się liczy, a co jest zupełnie nieistotne.
Nauczyłam się jeszcze bardziej doceniać ten ogromny dar jakim jest życie i doszłam, do wniosku, że zdecydowanie nie warto zamartwiać się nieistotnymi rzeczami czy zdaniem ludzi, którzy nic nie wnoszą do mojego życia.
Nie zawsze byłaś aktywna fizycznie – skąd decyzja o pójściu na siłownię? Czy wpłynęła na to choroba/operacja a może zalecenia lekarza?
Od 4 klasy szkoły podstawowej, przez całe gimnazjum i liceum byłam zwolniona z zajęć wf-u. Wszystko zmieniło się, w momencie, gdy na pierwszym roku studiów (jeszcze przed operacją) obowiązkowe było uczestnictwo w zajęciach sportowych. Zajęć do wyboru było bardzo dużo więc uznałam, że skoro nie mogę biegać, zapiszę się na zajęcia callanetics. Po pierwszych zajęciach tak mi się spodobało, że zaczęłam ćwiczyć również w domu. Nie czułam, w ogóle żadnych niepokojących objawów, ze strony zastawki więc postanowiłam, że spróbuję pójść na siłownie.
Wtedy dość mocno zaczęłam interesować się treningiem siłowym, uczyłam się też jak komponować dietę, jak układać posiłki. Oczywiście cały czas byłam pod kontrolą kardiologa, brałam leki i miałam z tyłu głowy, słowa lekarzy, by nie forsować się za bardzo. Praktycznie do samego dnia operacji, byłam aktywna i trenowałam.
Po operacji, zaczęłam wracać do aktywności od krótkich spacerów, a po miesiącu od wyjścia ze szpitala, byłam już po raz pierwszy na siłowni. Wracałam do swoich treningów pomalutku, bo wiedziałam, że choć siłę mam to jeszcze muszę mocno uważać na mostek i dać kościom czas by się zrosły.
Jakie rady masz dla pacjentów obciążonych chorobami kardiologicznymi?
Jeśli mogłabym dać radę takim pacjentom przede wszystkim powiedziałabym im by ufali swojemu lekarzowi – to moim zdaniem jest podstawa. Poradziłabym też, żeby w miarę możliwości nie rezygnowali z aktywności fizycznej, mniej siedzieli, a więcej się ruszali, by chodzili na spacery, jeździli rowerem, pływali – po prostu cieszyli się życiem.
Jak możemy zapobiegać chorobom serca oraz chorobom towarzyszącym takim jak otyłość czy cukrzyca?
W mojej opinii, chorobom serca oraz otyłości i cukrzycy możemy zapobiegać prowadząc zdrowy i aktywny tryb życia. Powinniśmy się ruszać, spędzać czas aktywnie, zdrowo się odżywiać, jeść warzywa i owoce, mniej przetworzone produkty, a nie spędzać każdą wolną chwilę siedząc na kanapie jedząc chipsy. Wiem, że to nie są chwytliwe hasła, które fajnie się sprzedają, ale to właśnie w tym jest metoda. Jestem zwolenniczką aktywności fizycznej, którą lubimy i która nam odpowiada, uzupełnionej zdrową i smaczną dietą, zawierającą od czasu do czasu również produkty rekreacyjne. Nasze zdrowie jest tak naprawdę odzwierciedleniem naszych codziennych wyborów.