Karolina Gorczyca
Aktorka filmowa, telewizyjna i dubbingowa, wspiera działania edukacyjne i sportowe, aktywna mama dwójki dzieci
Fot.: Ilona Missori
Instagram
Jaka jest Pani zdaniem rola osób publicznych w propagowaniu zdrowego stylu życia, w tym żywego zaangażowania w taką działalność z Pani strony?
Bardzo duża i bardzo odpowiedzialna. Osoby publiczne mają w rękach poważne narzędzia – autorytet i zasięgi w dotarciu do ludzi. Bywają inspiracją, wzorem do naśladowania, często są opiniotwórcze. Sześć lat uprawiałam triathlon i bieganie. Pamiętam jak wiele osób dzięki przeczytaniu wywiadu ze mną, zdecydowało się również zacząć uprawiać ten sport. To było bardzo miłe, kiedy na trasie biegowej spotykałam kobiety, które przybijały mi piątkę i mówiły, że dzięki mnie zaczęły biegać. Wtedy uświadamiałam sobie, że moja historia, wysiłek, emocje, czyli żywe zaangażowanie ma wielki wpływ na innych.
Uważam, że trzeba dzielić się pasją, talentem, zainteresowaniami i pokazywać jakie niosą korzyści dla nas samych i ludzi z naszego otoczenia. Dla każdego zdrowy styl życia może oznaczać coś innego. Dla mnie zawsze wiązał się z dbałością o kondycję fizyczną, a przez to psychiczną i duchową. Te trzy obszary przenikają się i dopełniają. Jeśli jeden jest zaniedbany, to inny również kuleje.
Jaki jest Pani sposób na życie w zdrowiu? Czy upodobała sobie Pani ulubioną formę aktywności fizycznej?
Odkąd uświadomiłam sobie jaki wpływ ma uprawianie sportu na moje życie, zdobyłam też umiejętność radzenia sobie z wieloma trudnościami. Aktywność fizyczna daje mi siłę i robi przestrzeń w mojej głowie dla wielu nowych pomysłów. Często podczas treningu znajduję właściwe rozwiązania i podpowiedzi. Nie wiem jaka reakcja zachodzi w mózgu, ale znikają wtedy blokady i pojawiają się możliwości.
Dla podtrzymania kondycji ciągle biegam i jeżdżę na rowerze, ale dziś ma to formę bardziej rekreacyjną niż wyczynową. Od zeszłego roku zakochałam się w górskich wędrówkach. To nowość dla mnie, bo przeważnie w lato uciekałam tam, gdzie słońce, woda i piasek. Ale wiem, że góry będą stałym punktem mojego wakacyjnego kalendarza. Ktoś mi ostatnio powiedział, że do gór trzeba dorosnąć. Więc przyszedł na mnie ten czas (śmiech).
Ale zdrowy styl życia to dla mnie również odpowiednie odżywianie. Dzięki pandemii zaangażowałam się w uprawianie własnych warzyw. Przez to zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to, w jaki sposób są uprawiane, czym nawożone i jakimi środkami opryskiwane. Mam ogromną radość, że przez cztery miesiące w roku korzystam praktycznie z własnych warzyw. Jestem dumna z siebie. Przez ostatnie dwa lata prawie całkowicie wyeliminowałam mięso z mojego jadłospisu. Pojawia się ono sporadycznie, przeważnie przy rodzinnych okolicznościach. W dużej mierze zamieniłam gluten na produkty bezglutenowe, a mleko krowie wiele lat temu zamieniłam na roślinne. Moim dzieciom nie zmieniłam tak drastycznie jadłospisu, natomiast wprowadziłam im bardzo dużo warzyw. Dla lepszego zdrowia ograniczyłam również ilość negatywnych bodźców na co dzień, tzn. selektywnie wybieram co czytam, co oglądam, z jakich mediów korzystam.
Czy dba Pani o zdrowie swoich rodziców? Jak można pomóc osobom starszym, w tym naszym rodzicom, w zapobieganiu chorób sercowo-naczyniowych?
Myślę, że warto namawiać ich na badania profilaktyczne, ale również rozmawiać o zmianie nawyków żywieniowych. Na nic nie jest za późno w życiu. Zawsze też można zacząć się ruszać, nawet gdyby miało to być 30 min dziennie w domu na dywanie. Ruch i świeże powietrze są bardzo ważne, a zamknięcie w domu i odcięcie się od świata to najgorsze, co można zrobić.
Uważa Pani, że to nasze decyzje są kluczowe, jeżeli chodzi o zdrowie nas samym i naszych bliskich?
Uważam, że kluczowe jest to, jak traktujemy nasz organizm. Czy jest świątynią, do której wchodzi się z poszanowaniem czy śmietnikiem, do którego wrzucamy wszystko bez wyjątku. Wierzę, że jeśli będziemy traktować nasze ciało troskliwie i z miłością, to odwzajemni nam ono w przyszłości, szczególnie zdrowiem.