Skip to main content
Home » Serce i krew » Leniwe serce?
serce i krew

Leniwe serce?

programów kardiologicznych
programów kardiologicznych

Ewelina Zych-Myłek

Prezes fundacji Instytut Świadomości

Nawet kura za darmo nie gdacze – to polskie przysłowie mogłoby opisać podejście wielu Polaków do różnych akcji społecznych i programów promocyjnych, w tym zdrowotnych. Czy rzeczywiście nie ma nic za darmo? Nie ma, ale nie o pieniądze tu chodzi.

Za darmo się nie liczy?

W ostatnich latach pojawiło się w naszym kraju wiele kardiologicznych programów profilaktycznych i akcji społecznych, w ramach, których pacjenci mogą skorzystać z bezpłatnych badań czy rehabilitacji pozabiegowej. Niektóre z nich oferują również edukację w zakresie prewencji pierwotnej i wtórnej oraz wsparcie psychologiczne i dietetyczne nie tylko dla samego pacjenta, ale również dla jego rodziny. Twórcy programów słusznie wyszli z założenia, że sam chory nie jest w stanie bez wsparcia i świadomości rodziny w pełni powrócić do zdrowia i je zachować.

Niestety, nie tylko w Polsce ilość uczestników takich kompleksowych programów zdrowotnych nie przekracza zwykle 30 proc. zakładanych. Chciałoby się zapytać, o co chodzi? Przecież pacjenci bardzo często narzekają, że zbyt długo czekają w kolejkach do zabiegu, a nawet konsultacji, że wykonanie kompleksowej diagnostyki to miesiące oczekiwania „na NFZ”. Prywatnie, odpłatnie właściwie od razu i to też budzi negatywne emocje. Tymczasem, gdy pojawia się (zwykle dobrze) wypromowany program zdrowotny, czy to ogólnopolski, czy regionalny – chętnych brak.

– Okazuje się, że bardziej dotkliwym obowiązkiem niż sama zapłata finansowa za uczestnictwo w programie zdrowotnym jest zaangażowanie i motywacja samego pacjenta, któremu po prostu się nie chce. Wydawałoby się to w zasadzie niemożliwe – mamy przecież do czynienia z osobami po zawałach, często po kilku, ludźmi chorymi, którzy znają już strach przed trwałą utratą zdrowia, a nawet życia. Osoby te powinny czuć się zmotywowane do pracy nad swoim zdrowiem, tym bardziej, kiedy mają możliwość bezpłatnego uczestniczenia w profesjonalnym programie opieki nad pacjentami z ich jednostkami chorobowymi, ale tak nie jest – stwierdza Ewelina Zych-Myłek, Prezes fundacji Instytut Świadomości.

Innymi powodami braku chętnych pacjentów, które podają organizatorzy i inicjatorzy programów zdrowotnych jest zbyt daleki dla chorego dojazd do ośrodka medycznego koordynującego dany program lub zbyt skomplikowana i czasochłonna biurokracja, która skutecznie zniechęca do uczestnictwa.

Hulaj dusza?

Nie ulega jednak wątpliwości, że ludzka natura chce pozostawać beztroska nawet w obliczu ciężkiej choroby i pacjenci po prostu chcą zapomnieć o chorobie i żyć jak przed nią, a systematyczne uczestniczenie w programie zdrowotnym, konsultacje, badania czy rehabilitacja wciąż im o tym przypominają.

Pacjenci nawet po bardzo ciężkich epizodach sercowo-naczyniowych szybko, tzn. do trzech miesięcy, zapominają o swoim schorzeniu. To nie działa na ich korzyść, ponieważ często wracają do swoich niezdrowych nawyków żywieniowych, porzucają ćwiczenia, a nawet kontynuują nałogi, które w dużej mierze chorobę spowodowały.

– Istnieje ta magiczna granica max. 30 proc. pacjentów, którzy „biorą się za siebie”, zmieniają swoje życie, angażują do tych zmian rodzinę i walczą, by zapobiec nawrotowi choroby. Inni działają niestety w myśl zasady „na coś trzeba umrzeć” i chcą w jak najbardziej hedonistyczny sposób wykorzystywać pozostały im czas. W czysto ludzki sposób to zrozumiałe, że chorzy chcą odzyskać swoje życie sprzed choroby albo nie przejmować się nią albo ze względu na liczne obowiązki względem członków rodziny i nie zajmować się sobą, tylko nimi. Dotyczy to szczególnie kobiet, które ponad siebie i swoje zdrowie stawiają swoich bliskich – wyjaśnia.

Autor: Fundacja Instytut Świadomości w ramach cyklu Pacjent ze Świadomością Kardiologiczną
Next article
Home » Serce i krew » Leniwe serce?
serce i krew

KOS-Zawał – program sukcesów i porażek

Co dziesiąty polski pacjent po zawale umiera w ciągu pierwszego roku po wypisie ze szpitala, a każdego roku w Polsce zawału doznaje ponad 80 tys. osób. Dlatego w październiku 2017 r. wdrożono program kompleksowej opieki po zawale serca KOS-Zawał. Daje rewelacyjne rezultaty, istotnie przedłużając życie pacjentów, aż o 30 proc. zmniejsza ryzyko zgonu. Już 96 proc. osób jest z niego zadowolonych.

Prof. dr hab. n. med. Robert Gil

Kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej, CMKP CSK MSWiA w Warszawie

Obligatoryjnie dla serca

– KOS-Zawał poprawił dostęp do rehabilitacji kardiologicznej po zawale. Aż 71 proc. pacjentów wymagających rehabilitacji korzysta z niej w ramach programu. Ważne też, że prawie 60 proc. pacjentów objętych tym programem jest konsultowanych w poradni kardiologicznej już w ciągu 6 tygodni od wypisu ze szpitala, podczas gdy wśród chorych niekorzystających z KOS-Zawał – tylko 17 proc. Ma to ogromne znaczenie dla utrzymania zdrowia po incydencie sercowo-naczyniowym. Ponadto program aż o 40-60 proc. zwiększa dostęp do implantacji urządzeń wszczepialnych ratujących życie pacjentów z zaburzeniami rytmu serca – wylicza prof. Robert J. Gil, dyrektor WCCI, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Natomiast największym problemem tego programu jest to, że uczestniczy w nim tylko ok. 50 proc. ośrodków leczących w Polsce zawał serca, a nie np. 80 proc., tym samym z programu korzysta jedynie ok. 20 proc. pacjentów tego wymagających.

Prof. Gil nie ukrywa źródła potencjalnych przyczyn tego stanu rzeczy.

– Jednym z największych problemów kardiologii są braki kadrowe. Również m.in. brak przychodni przyszpitalnej w ośrodku, a także to, że część ośrodków kardiologii interwencyjnej jest poza siecią szpitali i nie uczestniczą w konkursach NFZ na realizację tego programu – tłumaczy. – Jest to program bardzo wymagający administracyjnie, związany z dużym nakładem dodatkowej pracy, co w małych ośrodkach jest wyzwaniem. Uważam, że w środowisku medycznym nadal brakuje wiedzy nt. zasad funkcjonowania i rozliczania programu, co stanowi kolejną barierę. Ważne aby komunikować, że KOS-Zawał to źródło dodatkowego finansowania dla szpitali. Moim zdaniem program ten powinien być obligatoryjny.

Ekstremalna potrzeba

Efektywne działanie programu KOS-Zawał jest kluczowe dla innych programów kardiologicznych, z którymi mógłby stanowić naczynia połączone. Mowa tu o programie lekowym PCSK-9 dla chorych z ekstremalnym ryzykiem sercowo-naczyniowym.

– Program KOS-Zawał jest szansą na wykorzystanie możliwości tego programu lekowego, ponieważ trwa on 12 miesięcy, czyli tyle, ile okno czasowe na włączenie do programu PCSK-9, ma także określony schemat wizyt, co pozwala na zoptymalizowanie opieki nad pacjentem po OZW zgodnie z obwiązującym wytycznymi – mam tu na myśli oznaczanie lipidów czy intensyfikację leczenia.

Prof. Gil nie ukrywa, że w programie PCSK-9 również potrzebne są zmiany. – Od dłuższego czasu trwa dyskusja o potrzebie wydłużenia okresu od incydentu sercowo-naczyniowego do włączenia pacjenta do programu. Obecnie jest to 12-miesięczny przedział czasu, przy czym jest potrzeba wydłużenia go do 24 miesięcy, co pozwoliłoby na kwalifikowanie też tych pacjentów, którzy zakończyli uczestnictwo w programie KOS-Zawał. To przyczyniłoby się do lepszego zaopiekowania chorych i zwiększenia wykorzystania potencjału obu oferowanych świadczeń. Dodatkowo, warto zaopiekować grupę chorych z nietolerancją statyn, bowiem ta grupa, u której stwierdzono ekstremalne ryzyko sercowo-naczyniowe, nie ma aktualnie możliwości osiągnięcia celu terapeutycznego w wyniku braku możliwości zastosowania inhibitora PCSK-9 – ocenia prof. Gil.


Tekst powstał z okazji XXVI WCCI Warsaw
Next article