Do badań profilaktycznych należy podchodzić zdroworozsądkowo – kontrolujmy się regularnie, ale nie popadajmy w paranoję i bądźmy dobrej myśli, że jesteśmy zdrowi. Dla lekkości głowy i właściwego samopoczucia należy też ograniczyć ciężar przyjmowanych informacji i bodźców, szczególnie z dalszego otoczenia.
Jak pani postrzega rolę osób publicznych w propagowaniu zdrowego trybu życia oraz regularnych badań?
Znane osoby faktycznie mają większe możliwości, by ze swoim przekazem docierać do szerokiego grona odbiorców, natomiast równie ważne, a może nawet ważniejsze, są rozmowy w cztery oczy z najbliższymi. Oczywiście siła mediów jest ogromna i czy to w programie telewizyjnym, czy w wywiadzie, czy nawet w scenariuszu do produkcji filmowych i serialowych mogę przemycić pewne sugestie dotyczące stylu życia, ale osobiście bardziej w tym aspekcie skupiam się na sobie i najbliższych mi osobach.
Prywatnie nie posiadam kont w mediach społecznościowych, nie uzewnętrzniam się więc przed społeczeństwem. Nie jestem zwolennikiem narzucania komuś stylu życia i również nie chcę, aby ktoś patrzył i oceniał mnie. Oczywiście wykonując zawód aktorki muszę dbać o to, aby być powszechnie akceptowaną, ale nie chcę się stawiać w roli wzoru czy mentora. Do regularnych badań kontrolnych przekonuję więc przede wszystkim osoby z mojego prywatnego kręgu znajomych.
Pani udaje się przestrzegać kalendarza regularnych badań profilaktycznych?
Szczególnie teraz, gdy skończyłam 50. rok życia, staram się regularnie wykonywać badania kontrolne. Jako młoda osoba, gdy jeszcze nie miałam żadnych problemów zdrowotnych, aż tak pilnie do profilaktyki nie podchodziłam. Teraz wiem, że wraz z wiekiem na sprawy zdrowotne trzeba położyć większy nacisk. Przykładem jest moja mama Krystyna, która zawsze była zdrową osobą, ale ostatnio zauważyliśmy u niej pewne niepokojące symptomy. Szybko trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że niezbędny jest rozrusznik serca, a dzięki sprawnej reakcji zapobiegliśmy ewentualnej tragedii. Ja nie chcę nikogo straszyć, bo nie taka jest moja intencja, ale przestrzegam, by z badaniami profilaktycznymi nie czekać do ostatniego momentu, gdy coś się już wydarzy. Jestem świeżo po badaniu mammograficznym, które wykonałam po 2,5-letniej przerwie, jestem też już zapisana na RTG płuc. Co rok wykonuję też badanie cytologiczne.
Dla mnie ta regularność badań jest niezwykle ważna, bo po długiej przerwie po prostu bałabym się iść na kontrolę – miałabym duży lęk, że w międzyczasie wykształciła się poważna choroba i jest już za późno na leczenie. Z drugiej strony nie powinniśmy jednak popadać w paranoję i żyć myślą, że na pewno zaraz pojawi się straszna diagnoza. Podchodźmy do badań profilaktycznych zdroworozsądkowo – kontrolujmy się regularnie, ale bądźmy dobrej myśli, że jesteśmy zdrowi.
Wykonywany przez panią zawód wiąże się z dużą nieregularnością i jest wyzwaniem w kontekście zdrowego stylu życia. W jaki sposób sobie pani radzi?
Kiedy mogę zamiast samochodu wybieram spacer. Pół życia spędziłam na planach filmowych, a plan to nie jest właściwe miejsce do podtrzymywania nawyku zdrowego jedzenia, choć i tak pod tym względem nastąpiła diametralna poprawa. Spędzając cały dzień na planie, odżywiam się w tzw. barobusie – choć nazwa może nie brzmi zbyt zachęcająco, to posiłki tam serwowane są smaczne i zdrowe. W zamierzchłych czasach wybór dań był bardzo wąski i jako wegetarianka musiałam na obiad codziennie jeść pierogi. Dziś jakość potraw i ich różnorodność jest w barobusie dużo większa.
Ponadto czasem wspomagam się tzw. dietą pudełkową – to dobrze skomponowane, wyliczone kalorycznie i urozmaicone posiłki. Natomiast oczywiście tryb mojej pracy nie sprzyja regularności. Aktorzy mierzą się ze szczególnym wyzwaniem, gdy występują na deskach teatru: na scenę muszą wychodzić „na lekko”, więc dopiero późnym wieczorem nadrabiają całodzienny deficyt kaloryczny.
Jakich rad w kontekście dbania o swoje zdrowie i dobre samopoczucie udzieliłaby pani naszym czytelnikom?
Żyjemy w takich czasach, że docierają do nas miliony bodźców z bliższego i dalszego otoczenia. To są zarówno bodźce fizyczne, jak i emocjonalne, mocno dotykające naszych zmysłów. Doradzam zatem selekcjonowanie informacji, które odbieramy, szczególnie jeśli dotyczą wydarzeń, na które nie mamy wpływu, a już szczególnie wydarzeń, które nie mają na nas wpływu. Zachęcam do większej koncentracji na najbliższym otoczeniu, na rozmowach z bliskimi. Nie bierzmy na swoje barki spraw, które nas bezpośrednio nie dotyczą, a które mocno obciążają nasze głowy. Pamiętajmy, że nawet jeśli wydaje nam się, że na niektóre informacje nie reagujemy, to one odkładają się w tyle głowy i kumulują. Skupmy się zatem na najbliższych kręgach – na sobie, potem na rodzinie, a dopiero potem powolutku rozszerzajmy te kręgi na resztę otaczającego nas świata. Dzięki temu nasze głowy będą lżejsze.