Wieloletnia hormonoterapia jest kluczowym elementem prowadzenia pacjentek z hormonozależnym rakiem piersi. Niestety, zdarza się, że panie porzucają tę terapię. Jakie rodzi to konsekwencje?
Dr n. med. Rafał Becht
Absolwent Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Posiada specjalizację z onkologii klinicznej i immunologii klinicznej. Jest nauczycielem akademickim oraz kierownikiem Oddziału Klinicznego Onkologii, Chemioterapii i Immunoterapii Nowotworów w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie.
Diagnoza hormonozależnego raka piersi – co to oznacza?
Hormonozależny rak piersi jest najczęstszym podtypem tego nowotworu. To około 80 proc. wszystkich przypadków. Jego rozwój jest warunkowany przez hormony płciowe: estrogen czy progesteron. Częściej występuje u pacjentek po menopauzie, ale coraz więcej diagnoz jest w grupie poniżej 50. roku życia. Leczenie radykalne, do którego dążymy w stadium wczesnym, jest prowadzone z intencją całkowitego wyleczenia. Składa się ono z leczenia chirurgicznego, potem czasami konieczna jest chemioterapia, radioterapia uzupełniająca, a następnie wieloletnia hormonoterapia, która znacząco zmniejsza ryzyko wznowy choroby i poprawia odległe wyniki leczenia.
Część pacjentek w czasie długoterminowej terapii samowolnie przerywa leczenie. Jakie są konsekwencje?
Hormonoterapia blokuje działanie i wytwarzanie hormonów płciowych, przez co zmniejsza ich wpływ na wzrost komórek rakowych. W momencie, gdy ją przerwiemy, zwiększamy ryzyko wznowy. Możemy mieć też gorsze wyniki leczenia ogólnego, co oznacza, że czas przeżycia pacjentki może uleć skróceniu. Pojawi się też zwiększone ryzyko przerzutów do innych narządów. Dziś wiele kobiet z tym podtypem raka piersi, które są zdiagnozowane na wczesnym etapie i stosują hormonoterapię, osiąga porównywalne długości życia jak pacjentki nieobciążone tą chorobą. Terapia ta zmniejsza prawie do 50 proc. względne ryzyko nawrotu choroby i o około 30 proc. redukuje ryzyko zgonu z powodu raka piersi.
Jaka może być rola nowoczesnych technologii w motywowaniu pacjentek do przyjmowania leków?
Ta rola jest na pewno bardzo duża. Będą to przede wszystkim aplikacje na smartfony, które przypominają pacjentce o konieczności wzięcia leku. Sprawdzają się one zwłaszcza w przypadku aktywnych zawodowo kobiet, które mają swój rytm dnia i są bardzo zabiegane. Starsze kobiety też już coraz chętniej korzystają z takich rozwiązań. Istotne są też możliwości związane ze wsparciem pacjentek w chorobie, na przykład w ramach konsultacji online. Niektóre aplikacje są kompatybilne z kalendarzami elektronicznymi, co ułatwia zorganizowanie sobie życia z leczeniem.
Jaka jest rola lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w prowadzeniu pacjentki z tym podtypem raka piersi?
Dążymy do tego, by pacjentów z chorobą nowotworową wprowadzić w fazę choroby przewlekłej. Kobiet z rakiem piersi nie można stygmatyzować i „wypychać” poza podstawową opiekę zdrowotną. Pacjentka powinna znać swojego lekarza rodzinnego, a on powinien być zorientowany co do etapów leczenia. Pierwsze miesiące, rok czy nawet kilka lat leczenia spoczywają rzeczywiście na opiece onkologicznej. Potem, kiedy pacjentka ma już ustalone leczenie, to spokojnie może być z odpowiednimi zaleceniami specjalisty prowadzona i motywowana do kontynuacji leczenia przez lekarza POZ, a w razie uzasadnionej potrzeby można skonsultować się z onkologiem.