Dr n. med. Izabela Chmielewska
Klinika Pneumonologii, Onkologii i Alergologii, Uniwersytet Medyczny w Lublinie
Sytuacja pacjentów z rakiem płuca, zwłaszcza na początku pandemii była bardzo trudna. Obserwowaliśmy dużo opóźnień w diagnostyce skutkujących pogłębianiem się stanów chorobowych w wyniku strachu przed kolejną ciężką chorobą, która – obok już groźnego raka – może okazać się śmiertelna.
Każde opóźnienie leczenia w służbie zdrowia skutkuje pogłębieniem choroby. W wyniku pandemii pacjenci obawiali się wizyt w szpitalu czy przychodni, bagatelizowali więc swoje objawy lub przekładali wizyty. Na tegorocznym wirtualnym Kongresie Raka Płuca prezentowano badania, które potwierdziły, że pacjenci odkładają kontakt z lekarzem w obawie przed zarażeniem siebie lub bliskich oraz boją się samotności w szpitalu bez możliwości odwiedzin rodziny. Ten strach dotyczy aż 60 proc. pacjentów z chorobami przewlekłymi.
Pandemia znacznie utrudniła dostęp do diagnostyki i leczenia – od lekarza rodzinnego do specjalisty – lekarze i pielęgniarki również przechodzili swoje kryzysy zdrowotne lub musieli zaprzestać pracy z powodu kwarantanny.
Były etapy, kiedy całe przychodnie pozostawały zamknięte, bo nie było rozwiązań systemowych, które wykluczałyby zarażenie koronawirusem, jak choćby szybkie testy covidowe dla wszystkich pacjentów przyjmowanych do jednostki medycznej. Na początku nasz oddział pulmonologiczny został przekształcony na oddział, gdzie przyjmowaliśmy pacjentów tylko z podejrzeniem COVID-19. Przez to nasza praca na rzecz innych pacjentów onkologicznych została ograniczona. Z kilku badań diagnostycznych niezbędnych do rozpoznania raka płuca dziennie, wykonywaliśmy tylko jedno lub dwa tygodniowo. Ten spadek procedur diagnostycznych był później bardzo widoczny w leczeniu. Niektórych pacjentów straciliśmy.
Teleporady nie wystarczyły
Teleporady okazały się zbyt mało skuteczne, by mogły bezpiecznie dla pacjentów zastąpić stacjonarne wizyty, nawet w pandemii – zwłaszcza przy wizytach pierwszych dla nowych pacjentów.
Tego rodzaju spotkania wirtualne są optymalne, jeśli już znamy pacjenta, wiemy, których leków potrzebuje, jak go prowadzić. Telefonicznie możemy umówić go na badania tak, by pacjent zgłosił się na stacjonarną wizytę już z wynikami. Natomiast wstępna diagnostyka wymaga kontaktu bezpośredniego z lekarzem. Mamy już skutki utrudnionego kontaktu w społeczeństwie, pacjenci trafiają do nas już w bardzo zaawansowanych stadiach choroby. Dlatego tak ważne jest, abyśmy byli otwarci dla pacjentów nawet mimo pandemii.
Zmiany systemowe
Pacjent z rakiem płuca wciąż w systemie ochrony zdrowia czuje się zagubiony. Wiąże się to z ich wiekiem – są to głównie osoby starsze, po 60. r. ż., często samotne, których dzieci mieszkają za granicą i stamtąd starają się wspomóc rodziców choćby umawianiem ich na wizyty lekarskie.
Bez tego wsparcia, faktycznie pacjenci nie wiedzieliby, gdzie się zgłosić, dokąd pójść. To kwestia systemowa, potrzebna jest lepsza komunikacja i zacieśnienie współpracy między lekarzami rodzinnymi a specjalistami. Ogromnie istotna jest również lepsza koordynacja ścieżki pacjenta. Nie ma bowiem sensu, aby pacjent z podejrzeniem guza płuca był od razu kierowany do onkologa. Pacjent musi posiadać komplet badań – przede wszystkim – rozpoznanie histopatologiczne, by móc wdrożyć leczenie. Droga ta powinna rozpocząć się od pulmonologa lub torakochirurga.
Centra doskonałości
Uruchomienie w Polsce sieci placówek typu Lung Cancer Unit – ośrodków koordynowanej opieki nad chorymi z rakiem płuca – budzi wielkie nadzieje, zarówno wśród pacjentów, jak i lekarzy. Wiodącą ideą powstania Lung Cancer Units na świecie jest skrócenie czasu od diagnostyki do rozpoczęcia leczenia, a także skrócenie okresu od wykrycia przez chorego pierwszych objawów raka płuca do postawienia diagnozy.
W Polsce jest kilkadziesiąt ośrodków medycznych specjalizujących się w leczeniu nowotworów płuca. Ideą centrów doskonałości typu Lung Cancer Unit jest stworzenie kilku głównych ośrodków dysponujących wszystkimi metodami leczenia typowymi dla raka płuca: onkologią kliniczną, radioterapią, torakochirurgią oraz świetną diagnostyką obrazową, w tym rezonansem magnetycznym, badaniem pozytronową tomografią emisyjną i odpowiednim zapleczem patomorfologicznym.
W placówkach typu Lung Cancer Unit będą pracować lekarze różnych specjalności – onkolodzy, chirurdzy, specjaliści od chemioterapii i radioterapii, patomorfolodzy, biolodzy molekularni, genetycy, a także psychologowie kliniczni, rehabilitanci. Na świecie takie placówki są standardem, w Polsce ten system dopiero się tworzy.