Skip to main content
Home » Onkologia » Strach przed samobadaniem: jak się przełamać?
Onkologia

Strach przed samobadaniem: jak się przełamać?

Agnieszka Ford

Amazonka, współzałożycielka kampanii Pomacajsie oraz Fundacji Kochasz Dopilnuj

Wiele kobiet unika samobadania piersi z powodu wstydu i strachu przed diagnozą. Przekonanie, że bez badania nie ma choroby oraz demonizowanie raka piersi w mediach tylko pogłębiają te obawy. Tymczasem wczesne wykrycie nowotworu jest kluczowe dla skutecznego leczenia.


Strach przed samobadaniem. Dlaczego wiele kobiet boi się „dotykać”?

Moim zdaniem znaczenie mają tu dwie kwestie. Po pierwsze: etyka. Dla części osób dotyk miejsc intymnych, do których zaliczamy również piersi, może wiązać się ze wstydem, zażenowaniem, poczuciem, iż jest to coś niewłaściwego. Druga rzecz to strach. Strach przed wykryciem choroby. Cały czas pokutuje przekonanie, że bez diagnozy nie ma choroby. Więc po co szukać, a nuż coś się znajdzie. Oczywiście, to ogromny błąd, gdyż żadne poważne schorzenie, w tym nowotwór, magicznie nie zniknie. Uważam również, że do strachu w dużej mierze przyczynia się postrzeganie raka wyłącznie jako choroby śmiertelnej i przedstawianie go w taki właśnie sposób w różnych środkach masowego przekazu. Pomimo iż od lat pierwszą przyczyną zgonu Polek pozostają niezmiennie choroby układu krążenia, to mam wrażenie, że demonizuje się tylko choroby nowotworowe. Często czytamy jak ktoś sławny przegrał walkę z rakiem, a nawet w filmach fabularnych jeśli jedna z bohaterek umiera, to z powodu nowotworu, a konkretnie nowotworu piersi. Nigdy nie słyszałam określenia, że ktoś przegrał walkę z zawałem serca, udarem czy np. z nadciśnieniem, ale z rakiem tak. Samo stwierdzenie „przegrana walka” brzmi złowieszczo. I jak tu się nie bać? Oczywiście nie umniejszam powagi sytuacji. Nowotwór to poważna choroba, ale nie zawsze scenariusz musi być ten najgorszy. Współczesna medycyna ma wiele do zaoferowania, szczególnie w przypadku raka sutka. Jednakże podstawą skuteczności leczenia jest jego wczesne wykrycie.

Liczba chorych na raka piersi nieustannie rośnie. Dlaczego tak się dzieje?

Od 2021 roku rak piersi jest oficjalnie wpisany przez WHO – Światową Organizację Zdrowia – jako najczęściej występujący nowotwór na świecie. Co roku chorobę rozpoznaje się u około 12 proc. kobiet. W Polsce ponad 20 tysięcy kobiet co roku słyszy diagnozę. Na przestrzeni ostatnich trzech dekad zachorowalność wzrosła w naszym kraju dwukrotnie. Dotyczy to populacji kobiet w wieku 20-49 lat, a więc przed menopauzą i przed zakończeniem życia reprodukcyjnego. Prognoza przygotowana na podstawie danych KRN (Krajowego Rejestru Nowotworów) na lata 2010-2025 wskazuje na znaczny wzrost zachorowań na raka piersi we wszystkich grupach wiekowych. Co siódma Polka zachoruje na raka piersi. Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zachorowalność ciągle wzrasta. Oczywiście istnieją pewne czynniki ryzyka. Zaliczamy do nich złą dietę, nadwagę czy otyłość, a także nadmierne spożywanie alkoholu (bez względu na jego rodzaj) i niską aktywność fizyczną. To powoduje zwiększenie ilości i działania estrogenów – żeńskich hormonów płciowych – a zdecydowana większość nowotworów piersi to tzw. nowotwory hormonozależne. Do czynników kancerogennych zaliczamy również stres, stosowanie antykoncepcji hormonalnej, wczesną pierwszą miesiączkę i późną menopauzę.

Czy profilaktyka powinna wychodzić nie tylko od pacjenta, ale i od lekarza?

Niestety, dość często w historiach pacjentek publikowanych na łamach Facebooka kampanii @PomacajSię możemy przeczytać, że to same panie dbały o profilaktykę swojego zdrowia, a gdy wyczuły guzki w piersi, były lekceważone przez lekarzy. Dotyczy to głównie młodych kobiet, przed 40. rokiem życia – podobno są za młode na raka. Ale rak jest chorobą bardzo demokratyczną, a jak już wspominałam wcześniej, według statystyk wiek zachorowania znacząco się obniża. Uważam, że w obecnych czasach byłoby bardzo pomocne, gdybyśmy mogły liczyć na medyków w dbaniu o profilaktykę, a lekarze ginekolodzy czy lekarze pierwszego kontaktu zlecali badania takie jak mammografia czy USG w zależności od wieku, budowy i wielkości piersi oraz wywiadu rodzinnego.

Next article
Home » Onkologia » Strach przed samobadaniem: jak się przełamać?
onkologia

Rola diagnostyki molekularnej w prawidłowej ścieżce pacjenta z rakiem płuca

Prof. dr hab. n. med. Joanna Chorostowska-Wynimko

Kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie

Diagnostyka raka płuca i kwalifikacja chorego do właściwej metody leczenia wymaga zaangażowania lekarzy wielu specjalności. Wynika to z samego charakteru nowotworu płuc, który jest chorobą nieheterogenną. Raka płuca najczęściej rozpoznawany jest już w stadium zaawansowanym, często obejmuje nie tylko płuco, ale także inne narządy.

Aby prawidłowo dobrać odpowiednią dla chorego metodę leczenia musimy dysponować kompletem badań diagnostycznych, na podstawie których jesteśmy w stanie określić dokładny typ nowotworu oraz jego stopień zaawansowanie. Bardzo istotna w doborze metody leczenia jest także informacja o ogólnym stanie zdrowia pacjenta (rozpoznanie innych chorób przewlekłych) – to determinuje możliwość podjęcia leczenia radykalnego (operacyjnego). Należy podkreślić, że niektóre metody leczenia, np. leczenie radykalne u części pacjentów nie może być przeprowadzone. Wynika to najczęściej ze złego stanu ogólnego pacjenta, a nie z braku dostępu do metod leczenia, które chcielibyśmy zastosować. U pacjentów z chorobami układu krążenia leczenie operacyjne mogłoby doprowadzić nawet do śmierci.

Kwalifikując pacjenta do leczenia musimy wiedzieć także, czy mamy do czynienia z nowotworem rozsianym na inne narządu – w takim przypadku należy określić jakie narządy obejmuje proces chorobowy.

Dlatego w prawidłowej diagnostyce, a także w doborze metody leczenia kluczowa jest rola zespołu dyscyplinarnego, który na podstawie przeprowadzonych badań jest w stanie określić jaka terapia, w przypadku danego pacjenta będzie najkorzystniejsza. Każdy pacjent powinien w tym momencie być traktowany indywidualnie, a terapię musi być dopasowana nie tylko do jego potrzeb, ale przede wszystkim do możliwości organizmu.

Również na etapie podejmowania decyzji o zastosowaniu innego rodzaju leczenia (nieoperacyjnego) podejście interdyscyplinarne jest bardzo ważne. Biorąc na przykład pod uwagę nowoczesne terapie molekularne, rola dyskusji specjalistów wielu dziedzin jest niezwykle ważna, już na etapie interpretacji wyników badań molekularnych.

W Polsce posługujemy się metodami diagnostyki, które pozwalają nam określić konkretne mutacje, jednak postęp w medycynie przybliża nas do momentu, gdy będziemy w stanie badać pacjenta w wiele szerszym zakresie, co daje nam możliwość optymalizacji leczenia dla potrzeb konkretnego chorego.

Ocena obecności mutacji genu EGFR jest obecnie podstawowym elementem diagnostyki biomarkeru, który powinien być zbadany u każdego chorego na niedrobnokomórkowego raka płuc, który ze względu na stopień zaawansowania choroby jest kwalifikowany do leczenia ukierunkowaną terapią molekularną. Jeśli u chorego nie kwalifikującego się do zabiegu operacyjnego stwierdzimy obecność mutacji EGFR w guzie to działaniem uzasadnionym merytorycznie jest poddanie pacjenta leczeniu właśnie lekami ukierunkowanymi molekularnie. Przeprowadzone badania dowodzą, że chorzy, u których wykryto mutację EGFR znacznie lepiej reagują na leki molekularne niż na chemioterapię.

Leczenie dopasowane molekularne do danego pacjenta bardzo istotnie wpływa na rokowanie chorego. Należy jednak podkreślić trzy kwestie.

Przeprowadzone badania nie wykazały by leki z tej grupy wydłużały całkowity czas przeżycia pacjenta. Wynika to jednak ze struktury przeprowadzonych badań, które nie pozwoliły na rzetelna ocenę skuteczności działanie leków ukierunkowanych molekularnie. Prowadzone przez specjalistów obserwacje kliniczne wyraźnie wskazują jednak, że chorzy odnoszą znaczną korzyść ze stosowanie tych preparatów.

Drugą kwestią jest sposób leczenia. Chorzy przyjmują lek w formie tabletki, w związku z tym nie muszą być hospitalizowani, mogą prowadzić normalne życie zawodowe i rodzinne. Samo leczenie wymaga jedynie okresowych wizyt u lekarza prowadzącego. Jest to cel, który od wielu lat wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Pacjenci, u których zdiagnozowano chorobę nowotworową do niedawna wiele dni spędzali na oddziałach, gdzie otrzymywali chemio czy radioterapię. Ich życie często ograniczało się do długich pobytów w szpitalach. Dziś choroba nowotworowa dzięki nowoczesnym terapiom może być traktowana jako schorzenie przewlekłe, które leczone pozwala pacjentowi na prowadzenie w miarę komfortowego życia.

Trzecia kwestia to tolerancja na lek. Dotychczas leczenie nowotworów płuca kojarzyło nam się z bardzo inwazyjną chemioterapią i towarzyszącymi jej efektami ubocznymi, niekiedy wymagającymi hospitalizacji. W przypadku kierowanego leczenia molekularnego efekty uboczne nie mają znaczącego wpływu na codzienne życie chorego.

Mówiąc o leczeniu pacjentów chorujących na raka płuca musimy podkreślić, że pierwsza linia leczenia ma niezwykle istotny wpływ na to, jakie będą ich dalsze rokowania. Jeśli na tym etapie przeprowadzimy kompleksową diagnostykę i potwierdzimy u chorego obecność cechy molekularnej, która pozwala zakwalifikować go do leczenia ukierunkowanego molekularnie to jesteśmy w stanie uzyskać największą szansę na remisję choroby.

W Polsce od stycznia 2019 roku resort zdrowia nałożył na szpitale obowiązek, przeprowadzania diagnostyki molekularnej w laboratoriach, które posiadają Europejski Certyfikat Kontroli Jakości. To niezwykle istotna zmiana, która gwarantuje pacjentom i specjalistom najwyższą jakość przeprowadzania testów molekularnych.

Nadal jednak nierozwiązany pozostaje problem systemowego braku kompleksowości badań w przypadku raka płuca. Oznacza to, że wciąż możliwe jest, że każdy biomarker z podstawowego zestawu biomarkerów, które muszą być zbadane, może być kontraktowany w zupełnie innym laboratorium. Jest to bardzo niekorzystne, z powodu czasochłonności takiej procedury. Zazwyczaj lekarze dysponują tylko jedną próbka materiału pobranego od pacjenta, która po kolei musi trafiać do kolejnych laboratoriów zajmujących się diagnostyką danego pacjenta. W wielu przypadkach zdarza się także, że pobrany materiał nie wystarcza na wykonanie wszystkich zalecanych badań, a nie zawsze stan zdrowia pacjenta pozwala na przeprowadzenie kolejnego inwazyjnego badania, w trakcie którego możliwe jest pobranie kolejnej próbki materiału do badań. Taka procedura mnoży koszty ponoszone przez płatnika oraz wydłuża czas diagnostyki. Trzeba podkreślić, że w przypadku pacjentów z rakiem płuca czas jest niezwykle cenny, a szybkie rozpoczęcie leczenia może decydować o życiu pacjenta.

Next article