Iga Rawicka
Wiceprezes Fundacji EuropaColon Polska
Obecnie dla pacjentów chorych na nowotwory układu pokarmowego istnieją możliwości, które pozwalają na nie tylko na kontynuację życia zawodowego jak i społecznego, ale również stanowią bezpieczne rozwiązanie w obecnej pandemii COVID-19.
Diagnoza nowotworu zaskakuje nas w trakcie naszego codziennego życia. Przygotowujemy się do ślubu, mamy w planach wyjazd na długo oczekiwane wakacje, jesteśmy w trakcie realizacji ważnego projektu biznesowego lub na emeryturze. Żyjemy w pędzie, ciesząc się życiem, nie mając często czasu na ważne sprawy, bo codzienność nas przytłacza. Nieustannie odkładamy sprawy ważne na później, aż okazuje się, że może być już za późno. Dlatego ważne by w tym biegnącym czasie, za którym nie możemy nadążyć znaleźć moment na wykonanie regularnych badań profilaktycznych. Niestety rozwijającego się nowotworu nie widzimy. Przyczajony dostaje od nas pożywkę w postaci braku, ruchu, złych nawyków żywieniowych, popijanych alkoholem przy dymku papierosowym. Dajemy mu coś jeszcze bardzo cennego – czas, aby się rozwinął. Jeśli nie skontrolujemy stanu naszego zdrowia wówczas, nie ma przeszkód by nowotwór czynił spustoszenie w naszym organizmie. Badanie per rectum, test na krew utajoną w kale, kolonoskopia w przypadku raka jelita grubego może zapobiec rozwinięciu się choroby do stadium nadającym się już tylko do leczenia paliatywnego. Niestety w innych nowotworach układu pokarmowego nie ma badań przesiewowych, ale należy od czasu do czasu wykonać badanie usg jamy brzusznej lub na przykład wykonać test w kierunku WZW C lub na obecności Helicobacter pylori. Profilaktyka to podstawa.
Jeśli jednak musimy zderzyć się z nowotworem układu pokarmowego należy skoncentrować się na zmierzeniu się z chorobą, jednocześnie zachowując pozytywne podejście. Pacjenci sami podkreślają jak kluczową rolę odgrywa nastawienie psychiczne w powodzeniu terapii. W wielu przypadkach udaje się tak zorganizować leczenie, że chorzy nie są zmuszeni do wycofania się z życia zawodowego. Stan normalności jest dużym wsparciem w walce z chorobą. Nawet utrzymanie codziennej rutyny może być dużą mobilizacją.
Pandemia niestety stanowi poważny problem, choć powoli uczymy się funkcjonować w nowej rzeczywistości, a wygląda na to, że świat już nigdy nie będzie taki sam jak przed pandemią. Pewne rzeczy zmieniły się na plus, ale konsekwencją negatywną był brak dostępu do lekarzy, wielu procedur, szpitali, profilaktyki, co w konsekwencji przełoży się na zwiększenie liczby pacjentów diagnozowanych na znacząco późniejszym etapie rozwoju nowotworu, zwiększając w efekcie śmiertelność. Pacjenci boją się badać, gdyż wiąże się to z wizytą w szpitalu w dobie COVID-19. Chorzy onkologicznie mają z racji leczenia obniżoną odporność, co stanowi dla nich ogromne ryzyko.
Jednak w żadnym przypadku nie można przerywać leczenia. Skutki mogą być jednoznaczne. Dostęp do nowoczesnych terapii jest zatem kluczowy. Trzeba przyznać, że mamy coraz lepszy dostęp do leków innowacyjnych jednak nadal w Polsce leczymy zgodnie z administracyjnymi decyzjami wg programów lekowych, czyli ustaleń Ministerstwa Zdrowia, a nie wiedzą medyczną i międzynarodowymi rekomendacjami towarzystw naukowych. Dlaczego? Pozornie chodzi o ograniczenia finansowe. Niemniej jednak jakość leczenia przekłada się na zmniejszenie kosztów. Dlatego warto podnieść ilość koniecznych operacji w raku jelita grubego z przyjętego przez NFZ limitu 75 zabiegów do 100. Mamy większą gwarancję, że zabieg będzie skutecznie przeprowadzony. Powinniśmy stosować więcej operacji laparoskopowych. Pacjent szybciej wraca do zdrowia co oznacza, że jego leczenie mniej kosztuje. Musimy się też zmierzyć z brakiem dostępu do leczenia dla nielicznych grup pacjentów, dla których nie ma refundacji leków dostępnych już w innych krajach jak np. w przypadku niestabilności satelitarnej czy obecności mutacji BRAF V600E.
Pacjenci chcą przede wszystkim skutecznego leczenia. W sytuacji realnego zagrożenia zachorowaniem na COVID-19, wszystko co ułatwia terapię jest dodatkowym czynnikiem wpływającym na jej powodzenie. Zminimalizowanie wizyt w szpitalu w trakcie terapii, czyli ryzyka zakażenia nie tylko koronawirusem, ale wszelkimi zakażeniami szpitalnymi to jedno z kluczowych oczekiwań. Temu służy między innymi możliwość zabezpieczenia chorego w potrzebne leki w ramach programów lekowych na okres do 6 m-cy, bez konieczności osobistej wizyty w szpitalu. Lek może być nawet dostarczony do pacjenta bezpośrednio do domu. Absolutnie kluczowym rozwiązaniem jest możliwość stosowania chemioterapii w warunkach domowych przez pacjentów z rakiem jelita grubego, bez konieczności pobytu pacjenta w szpitalu. Wystarczy pojawić się na podłączeniu i odłączeniu specjalnej pompy, dzięki której lek może być podawany bez przerwy, w potrzebnym czasie. To rozwiązanie zostało wprowadzone 1 marca 2020 r., tuż przed pandemią, w efekcie naszej współpracy z NFZ i ówczesnym Prezesem Adamem Niedzielskim. Od 11 lutego 2021 r. już wszyscy pacjenci, którzy wymagają zastosowania chemioterapii w warunkach domowych mogą korzystać z tego rozwiązania, również Ci, którzy jednocześnie są w programach lekowych, co do tej pory wykluczało możliwość wykorzystania tej bezpiecznej opcji podawania chemioterapii. To dla nas wspaniała wiadomość, bowiem apelowaliśmy o zniesienie tych barier do Prezesa NFZ. Odpowiedź przyszła w najlepszym momencie – Światowym Dniu Chorego. Polscy pacjenci otrzymali w prezencie bezpieczną terapię we własnym domu.
Na koniec sądzę, że pacjenci liczą na lepszy dostęp do badań przesiewowych. W Polsce w przypadku raka jelita grubego mówimy o kolonoskopii, ale zgodnie z rekomendacjami międzynarodowymi nasza fundacja i w tym przypadku apelowała o dostęp do łatwego testu FIT, czyli testu na krew utajoną w kale. Ministerstwo Zdrowia właśnie zapowiedziało, że do końca marca ma opracować zasady wdrożenia testu FIT. Z tego co wiemy szanse na faktyczne wprowadzenie go w życie to dopiero 2022 rok. Mamy nadzieję, że jednak nastąpi to szybciej. Rak jelita grubego wykryty w I stadium choroby daje 90 proc. szanse na 5-letnie przeżycia, a jego leczenie kosztuje 4000 Euro, wykryty w IV stadium choroby daje już tylko 10 proc. szans, a koszt leczenia rośnie do 40 000 Euro i jest niestety zaliczany już do leczenia paliatywnego.