Dr hab. n. med. Adam Maciejczyk
Prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, Kierownik Kliniki Radioterapii Katedry Onkologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii
Nowotwory złośliwe są istotnym problemem zdrowotnym, społecznym i ekonomicznym naszych czasów. Zgodnie z Krajowym Rejestrem Nowotworów (KRN), w 2018 r. w Polsce odnotowano 167,5 tys. nowych zachorowań na nowotwory i 101,4 tys. zgonów z tego powodu. Liczba zachorowań będzie rosła ze względu na zmiany struktury wieku populacji (przybywa osób starszych, u których ryzyko zachorowania wzrasta z wiekiem). Najnowsza prognoza bazująca na danych KRN stanowi, że do 2025 r. nastąpi istotny wzrost liczby zachorowań – do blisko 190 tys. rocznie.
Biorąc pod uwagę powyższe, obecnie największym zmartwieniem onkologów jest fakt, że po wybuchu pandemii wiele osób z podejrzeniem choroby nowotworowej zniknęło z onkologicznego „radaru”. Kolejne fale zakażeń paraliżowały system opieki zdrowotnej, utrudniając wykrywanie nowotworów we wczesnym stadium i uniemożliwiając onkologom szybką i skuteczną pomoc. Wpływ pandemii na strukturę zachorowań na nowotwory będą znane zapewne dopiero za kilka lat. Przewiduje się wzrost zachorowań na nowotwory w wysokim stopniu zaawansowania oraz wzrost zgonów z tego powodu. Jednak niektóre negatywne skutki widoczne są już dziś i powinniśmy skupić się na ich przeciwdziałaniu.
Zielony paszport pacjenta onkologicznego
Według danych NFZ z okresu pandemii najgorsza sytuacja dotyczyła pacjentów z podejrzeniem nowotworu. Odnotowano zmniejszenie liczby wydawanych tzw. zielonych kart DiLO (Karta Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego). Wynikało to z utrudnionego dostępu do podstawowej i specjalistycznej opieki zdrowotnej. Dostawaliśmy również sygnały od pacjentów, że lekarze nie chcą wystawiać kart lub nie widzą takiej potrzeby. Warto zaznaczyć, że karta DiLO nie jest wystawiana wyłącznie w celach sprawozdawczych. Jest to „zielony paszport” pacjenta z podejrzeniem nowotworu, jest to jego przywilej, dzięki któremu trafia na szybką ścieżkę onkologiczną. To bardzo ważne, ponieważ im później zdiagnozowany nowotwór, tym trudniej o dobre efekty terapii i tym gorsze rokowanie.
W woj. dolnośląskim po pierwszej fali faktycznie nastąpił spadek przyjmowanych nowych pacjentów, którym wystawiono kartę DiLO. Jednak w czerwcu nastąpił wzrost do poziomu sprzed COVID-u. Obecnie, w moim szpitalu, Dolnośląskim Centrum Onkologii (DCO), sytuacja wydaje się być stabilna. Jest to zapewne szeregu działań, które podjęliśmy. DCO podpisało porozumienie z lekarzami rodzinnymi, aby szybciej „wyłapywać” pacjentów onkologicznych. W ramach współpracy prowadzimy szkolenia na temat organizacji opieki onkologicznej w Polsce i szczegółowych rozwiązań oraz narzędzi dostępnych na Dolnym Śląsku, epidemiologii i etiologii chorób nowotworowych, profilaktyki onkologicznej, diagnostyki i leczenia onkologicznego oraz opieką nad pacjentem w trakcie i po leczeniu onkologicznych, ze szczególnym uwzględnieniem roli lekarza rodzinnego. Uruchomiliśmy również aplikację dla pacjentów „Mobilne DCO”, dzięki któremu pacjent po wypełnieniu krótkiej ankiety kierowany jest na odpowiednie badania profilaktyczne.
W tym trudnym czasie sprawdziły się rozwiązania z pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej (KSO) który trwa w naszym województwie od lutego 2019 r. Dużym wsparciem dla pacjentów była wojewódzka infolinia onkologiczna, gdzie mogą uzyskać wszystkie niezbędne informacje oraz umówić się na pierwszą wizytę u specjalisty w przypadku podejrzenia nowotworu. Dysponujemy kalendarzem wolnych terminów wizyt pierwszorazowych w ośrodkach włączonych do KSO i wybieramy najlepszy dla pacjenta. Bezcenna była również rola koordynatorów opieki onkologicznej, których zatrudnienie w sieci zwiększono a sam zawód bardziej się „sprofesjonalizował”. Są to osoby pozostające w stałym kontakcie z pacjentami i odpowiadające na ich pytania i potrzeby. Znają również doskonale strukturę opieki onkologicznej w regionie, wiedzą, do kogo trzeba zadzwonić i gdzie skierować pacjenta, by w jak najkrótszym czasie otrzymał pomoc.
Najgorsza sytuacja w raku płuca
Dotychczas wielu pacjentów trafiało do nas z bardzo zaawansowaną chorobą, w szczególności dotyczyło to pacjentów z nowotworami przewodu pokarmowego, czy płuc. W przypadku tych drugich większość stanowiły rozpoznania w III i IV stadium zaawansowania, a więc w momencie, w którym pacjent ma bardzo złe rokowanie. Najbardziej niebezpieczne zjawisko, które zaobserwowaliśmy w czasie pandemii to duży spadek pacjentów z rakiem płuca – było ich o wiele mniej. Mogło to po części wynikać z tego, że szpitale płucne, które zajmują się diagnostyką chorób płuc, w znacznej mierze zajęły się pacjentami z COVID-19.
Rak płuca był do tej pory najtrudniej wykrywalny, nie było rozwiązań systemowych poprawiających wykrywalność tego nowotworu. Z tego powodu na nowotwór płuc umierało najwięcej pacjentów onkologicznych. Pomimo, że pod względem zachorowań znajdują się na drugim miejscu u kobiet i u mężczyzn – dominującym nowotworem u kobiet jest rak piersi, u mężczyzn rak prostaty – są pierwszą przyczyną zgonów z powodu nowotworu w Polsce. Odpowiadają kolejno za 17,5 proc. zgonów u kobiet oraz 28 proc. zgonów u mężczyzn. Teraz ta sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
Aby temu przeciwdziałać podjęliśmy współpracę z największym w regionie szpitalem płucnym – Dolnośląskim Centrum Chorób Płuc. Współpraca ta nie byłaby zapewne możliwa, gdyby nie wcześniejsze doświadczenia z pilotażu KSO, w ramach którego mieliśmy już wypracowane procedury współpracy i komunikacji. W onkologii niezwykle ważna jest współpraca interdyscyplinarna, ponieważ pacjenci z podejrzeniem nowotworu trafiają do różnych specjalistów, w zależności od objawów. Onkologom zależy, aby Ci pacjenci jak najszybciej zostali poddani szczegółowej diagnostyce i terapii przeciwnowotworowej.
Koordynacja i komunikacja są kluczem
Pandemia pokazała niewystarczające zaangażowanie podstawowej opieki w proces wczesnego wykrywania nowotworów (oczywiście nie we wszystkich regionach). Pokazała również jak bardzo ważny jest czas (ważniejszy niż kiedykolwiek wcześniej) i że konieczna jest współpraca w zakresie koordynacji opieki onkologicznej np. przy przekazywaniu sobie pacjentów w sytuacji zamknięcia danego oddziału w danym szpitalu lub przy udostępnianiu najbliższych terminów wizyt pierwszorazowych u onkologów czy na badania diagnostyczne. Pokazała także, że pacjenci potrzebują przede wszystkim dostępu do informacji (w postaci onkologicznych call centers i koordynatorów opieki, którzy na bieżąco odpowiadają na wszystkie pytania i wątpliwości), bo jej brak powoduje chaos i niepokój.
Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dzięki pilotażowi KSO mogliśmy bardzo szybko zaobserwować negatywny wpływ pandemii i odpowiednio zareagować. Analiza szczegółowych danych o realizacji planu leczenia w oparciu o mierniki jest ważnym elementem sieci onkologicznej. Obecnie możemy analizować wiele parametrów opieki onkologicznej – terminowość czy prawidłowość diagnostyki i leczenia. Dzięki temu udało się zbudować już całkiem pokaźną bazę danych, która pozwala nam na szerokie analizy jakości opieki onkologicznej, a także wpływu epidemii na opiekę. Sieć onkologiczna dała nam również narzędzia do zapewnienia tego, co moim zdaniem najważniejsze w opiece onkologicznej – koordynacji i komunikacji. Rok 2021 powinien być rokiem, w którym sieć onkologiczna obejmie cały kraj.