Szacuje się, że w roku 2050 seniorzy będą stanowić aż 1/3 polskiej populacji. Co zatem należy zrobić, by poprawić jakość leczenia w kontekście zaburzeń lipidowych?
Prof. dr hab. n. med. Maciej Banach
Przewodniczący i założyciel Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego, przewodniczący i założyciel International Lipid Expert Panel, sekretarz European Atherosclerosis Society, kierownik Zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
Czy to prawda, że skraca się długość życia Polaków? Dlaczego tak się dzieje?
Niepokojące jest to, że przewidywalna długość życia od 2015, a już szczególnie w dobie pandemii, nie tylko się zatrzymała, ale nawet o ponad dwa lata skróciła. Wiemy doskonale, że z jednej strony są to skutki pandemii i zaniedbania, jeśli chodzi o funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia. Z drugiej zaś strony mamy świadomość, że przy obecnym niżu demograficznym w 2050 roku w Polsce aż 1/3 osób będzie powyżej 65. roku życia, co stanowi ok. 13 milionów. Jest to bardzo duża grupa przyszłych pacjentów, z którą będziemy musieli się zmierzyć. Z tego względu postuluję natychmiastowe wdrożenie projektu (przy Radzie Spraw Ochrony Zdrowia i Prezydencie) polegającego na stworzeniu sieci Centrum Senioralnych 75+. Dzięki temu będziemy mogli już teraz działać, poprawiać i kształcić specjalistów geriatrii, ponieważ w takich Centrach potrzebny będzie wykwalifikowany, doświadczony personel.
No właśnie, dlaczego seniorzy są tak szczególną grupą pacjentów?
Seniorzy są niezwykle ciekawą grupą populacyjną z punktu widzenia medycznego oraz naukowego. Pod wieloma względami my, specjaliści, wciąż się tych pacjentów uczymy, by zapewnić im jak najlepsze leczenie. Wszystko przez to, że osoby 65+ i starsze były wykluczane z randomizowanych badań klinicznych. Dlatego też w przypadku większości osób w tym wieku mamy wciąż podejście na zasadzie expert opinion – opinii eksperta, jak właściwie takich seniorów diagnozować i przede wszystkim leczyć.
Jak to się zatem przekłada na leczenie zaburzeń lipidowych u seniorów?
Jeśli mamy do czynienia z pacjentem w podeszłym wieku w prewencji wtórnej, z rozpoznaną chorobą sercowo-naczyniową – po zawale lub udarze, to leczymy go tak samo, jak pacjenta, który byłby w młodszym wieku. Oznacza to, że nadal potrzebujemy intensywnego leczenia hipolipemizującego i utrzymania cholesterolu LDL w celu terapeutycznym, ponieważ nadal chcemy wydłużać życie tych pacjentów.
Co do sposobu samego leczenia, możemy zauważyć pewne różnice – udowodniliśmy w jednej z największych metaanaliz na świecie (opub. w „European Heart Journal”), że wiek sam w sobie, ze względu na zmiany metabolizmu wątrobowego, sprawia, że znacznie spowolniony jest metabolizm leków, co powoduje ich możliwą kumulację w organizmie. Dlatego w tej grupie pacjentów mamy większe ryzyko wystąpienia działań niepożądanych. Z drugiej strony wiemy także, że nietolerancja statyn w większości danych jest przeszacowana, ponieważ stanowi tylko 5-7 proc. Dlatego zaleca się, w zależności od oczekiwanego poziomu redukcji, rozpoczynanie terapii od umiarkowanej dawki statyn bądź od leczenia skojarzonego, co będzie w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem. Warto u pacjentów w podeszłym wieku z chorobami współistniejącymi stosować tzw. polypille, czyli tabletki złożone, i ograniczyć leki, które mają najmniejsze znaczenie w kontekście poprawy zdrowia pacjenta. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, gdy pacjent przyjmuje codziennie kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt tabletek.
A jeśli chodzi o pacjentów w prewencji pierwotnej – na jakie działania specjaliści muszą zwrócić uwagę?
W czerwcu 2021 roku dokonaliśmy metaanalizy obserwacji praktyki klinicznej obejmującej ogromną populację ponad 800 tys. pacjentów prewencji pierwotnej. Wynika z niej, że intensywne stosowanie statyn w odpowiednich dawkach może być istotnie związane z wydłużeniem życia. Zatem także u pacjentów w podeszłym wieku bez choroby sercowo-naczyniowej statyny i leczenie hipolipemizujące, jeśli jest wskazane na podstawie oceny ryzyka, przynosi bardzo wymierne efekty.