W społecznym pojmowaniu HIV jest dowodem naszej rozwiązłości, karą za złe prowadzenie, zarezerwowaną prawie wyłącznie dla osób homoseksualnych, osób uprawiających prostytucję itd. Wiemy, że nie jest to prawdą, ale żeby społeczeństwo zaczęło inaczej patrzeć na pozytywnych, należy w tym temacie edukować.
Michał Piróg
Polski tancerz, choreograf, prezenter, aktywista społeczny
Na świecie żyje około 38 milionów osób z wirusem HIV i ta liczba stale wzrasta. Jaką rolę – pana zdaniem – pełni edukacja seksualna w tym aspekcie?
Kluczową – mam wrażenie, że bez edukacji nie jesteśmy w stanie się poruszać w świecie seksualnym, pełnym mitów i kompleksów wywodzących się z religijności, wychowania lub zwyczajnej wstydliwości. Nie o wszystko zapytamy dorosłych, rówieśnicy nie gwarantują rzetelnego przygotowania nas, zwłaszcza w temacie chorób i zagrożeń, jakie mogą czyhać. Dlatego potrzebujemy dostępu do rzetelnej edukacji – nie pruderyjnej, światopoglądowo otwartej na tyle, aby mogła odpowiedzieć każdemu bez podziału i wykluczeń.
Bardzo ważnym elementem profilaktyki wirusa HIV jest częste wykonywanie testu. Jak pan myśli, skąd bierze się lęk czy wstyd związany z wykonaniem testu?
Pamiętam, kiedy lata temu poszedłem do kliniki robić badania krwi. Przy okazji postanowiłem sprawdzić się pod kątem HIV. Pani na recepcji bardzo głośno zapytała, czemu w ogóle chcę je robić. Nie mam wątpliwości, że słyszała to cała poczekalnia. Odpowiedziałem, lecz uważam, że takie zachowania nie mogą mieć miejsca. Ludzi może płoszyć brak intymności podczas takich badań. Choroby to sprawa prywatna – nie ze względu na charakter czy sposób ich uaktywnienia. Tylko tak zwyczajnie.
Badanie to wielki stres, a ewentualna informacja o pozytywności nie za bardzo nadaje się do rozgłaszania jej światu. Zwłaszcza zanim nie przerobimy tego sami ze sobą. Duży czynnik ma też społeczne napiętnowanie choroby. W społecznym pojmowaniu HIV jest dowodem naszej rozwiązłości, karą za złe prowadzenie, zarezerwowaną prawie wyłącznie dla osób homoseksualnych, osób uprawiających prostytucję itd. Wiemy, że nie jest to prawdą, ale żeby społeczeństwo zaczęło inaczej patrzeć na pozytywnych należy w tym temacie edukować.
Czy pana zdaniem świadomość na temat HIV jest na odpowiednim poziomie w naszym społeczeństwie?
Na pewno nie. W tej kwestii borykamy się kompletnym brakiem wiedzy. My nie rozmawiamy rzetelnie o HIV. Nasz dialog na ten temat bardziej przypomina potajemne rozmowy na temat zakazanych rytuałów ciemnej magii. Jesteśmy w tym temacie w podziemiu społecznego skrępowania. Powtarzamy zasłyszane mity, bujdy, niedorzeczne kłamstwa… Tak być nie może – za brak dostępu do wiedzy płacimy niezwykle wysoką cenę.
Co z pana perspektywy możemy zrobić, by choroby zakaźne przenoszone drogą płciową – w tym HIV – nie były tematem tabu w polskim społeczeństwie?
Musimy zrzucić noszone od pokoleń zbiorowe poczucie winy i wstydu. Choroby wynikające z aktywności seksualnej są bardzo wstydliwe w naszym kraju. Po pierwsze trzeba wyprostować i wyjaśnić jak do takowych dochodzi. Nie każda choroba lub infekcja świadczy o naszej rozwiązłości, moralności itd. Musielibyśmy też doprowadzić do rozwodu seksu z religijnością naszego społeczeństwa. Seks nie wymaga ślubu i nie musi być aktem dopełniającym słów „i nie opuszczę cię aż do śmierci”.