Skip to main content
Home » Onkologia » Rak nigdy nie gra fair play.
Onkologia

Rak nigdy nie gra fair play.

szpiku
szpiku
Fot.: Sławek Drapiński

W drużynie z dawcą możesz wygrać

W Polsce co godzinę diagnozowana jest u jednej osoby białaczka, czyli nowotwór krwi. By uratować życie choremu, najczęściej jedynym sposobem jest przeszczep szpiku. O tym, dlaczego warto zostać dawcą i pomagać opowiada Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski i mistrz świata w rzucie młotem.

Szymon Ziółkowski

Ambasador fundacji Drużyna Szpiku, polski lekkoatleta, młociarz, mistrz olimpijski i mistrz świata

Oddawanie szpiku to ciągle temat tabu. Czy pan też się z tym spotkał?

Jeśli chodzi o dawstwo szpiku, to podobnie jak o nowotworach, mało kto chce o tym rozmawiać. I chociaż fakty są takie, że każdy z nas miał styczność z rakiem – doświadczył go sam, czy też chorował ktoś z jego bliskich lub znajomych – to nadal w wielu środowiskach to temat tabu. A przecież dawstwo to realna szansa na podarowanie komuś życia. Wystarczy się zarejestrować (trwa to zaledwie 30 minut) w punkcie pobrań np. w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, gdzie kandydat na dawcę przechodzi badania lekarskie, po których następnie pobierane są dwie próbki krwi. I tyle! Potencjalny dawca wpisywany jest do polskiego rejestru, który później udostępniany jest też w rejestrze globalnym.

Rozumiem, że pan też jest wpisany do rejestru?

Oczywiście, nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. W bazie można być do 55. roku życia, dlatego jeszcze te kilka lat będę czekał na telefon z informacją, że znaleziono mojego bliźniaka genetycznego. Oczywiście to optymistyczna wersja. Wiem, że w rzeczywistości jest to bardzo trudne, bo nadal kandydatów na dawców jest mało w porównaniu z potrzebami. Jasno pokazują to liczby: w światowej bazie jest około 25 mln dawców, wszystkich ludzi mamy blisko 8 mld, a na świecie co 30 sekund jedna osoba dowiaduje się, że ma nowotwór krwi. Dlatego też im większa jest liczba potencjalnych dawców, tym większa szansa na odnalezienie zgodnego dawcy.

Ideę pozyskiwania dawców szpiku wspiera Fundacja im. Anny Wierskiej „Dar Szpiku”, w którą jest pan zaangażowany od 2008 roku. Jak to wszystko się zaczęło?  

Namówiła mnie do tego nasza medalistka olimpijska w wioślarstwie, Julia Michalska-Płotkowiak, która opowiedziała mi, że w fundacji działa grupa wolontariuszy, tworzących Drużynę Szpiku. Spodobało mi się, że w tej grupie są różni ludzie – znani np. sportowcy, aktorzy i inni artyści, a także zwykli ludzie o wielkim sercu, w tym także ci, którzy nie mogą być dawcami. I tak dołączyłem. Podoba mi się to, że szerzymy ideę dawstwa szpiku, czyli np. mówimy o tym, że pobranie nie boli, że nie pobiera się szpiku z kręgosłupa, że jest to bezpieczne itd. Istotne jest dla mnie także to, że Drużyna Szpiku prowadzi działania edukacyjne oraz różnego rodzaju akcje pomocowe. I tak np. często jeżdżę do szkół, co jest ważne, bo chociaż dzieci nie mogą być potencjalnymi dawcami, to zachęcają rodziców, by nimi zostali. Brałem udział także w akcji na dziecięcym oddziale onkologicznym, gdzie zorganizowaliśmy zawody lekkoatletyczne, podczas których dzieci rzucały piankowymi oszczepami i gumowym młotem, pchały kulą itd. i miały przy tym wiele radości.

A skąd u pana bierze się chęć niesienia pomocy?

Przede wszystkim zależy mi na odkłamywaniu mitów o dawstwie szpiku. Dzięki temu, że mam okazje, by wyjaśnić innym, jak to wygląda, że nie jest to m.in. związane z wielką operacją i bólem, to ludzie później zmieniają zdanie i dopisują się do rejestru, co w konsekwencji zwiększa szanse na uratowanie komuś życia. Oprócz tego uważam, że chęć pomocy, dla mnie przynajmniej, jest czymś naturalnym. Za moment każdy z nas może być w takiej sytuacji, dlatego, tym bardziej, że jest to pomoc, która poza poświęceniem czasu wolnego nic nie kosztuje, powinniśmy wspierać takie działania. Dotyczy to także osób publicznych, bo właśnie dzięki nim te dobre działania mogą zyskać większy rozgłos.

A czy pomaganie to tylko dawanie, czy ma pan z tego też coś dla siebie?

Największą satysfakcję daje mi uśmiech dzieci, gdy odwiedzam je na oddziałach onkologicznych. Wiem, że często znajdują się one w sytuacjach tragicznych, dlatego doceniam takie gesty, które są niejednokrotnie cenniejsze niż rzeczy materialne. Dzięki Drużynie Szpiku mogę dołożyć swoją cegiełkę, która być może będzie dla kogoś szansą na nowe życie w zdrowiu.

Next article
Home » Onkologia » Rak nigdy nie gra fair play.
onkologia

Leczenie czerniaka zaawansowanego w Polsce jest na bardzo dobrym poziomie

W ciągu ostatnich 10 lat mamy do czynienia z prawdziwą rewolucją w leczeniu zaawansowanego czerniaka. Polscy pacjenci mają dostęp do wielu rozwiązań terapeutycznych, które nie tylko ratują ich życie, ale również poprawiają jego jakość.

Prof.-dr-hab.-med.-Piotr-Rutkowski

Prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski

Kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków, Pełnomocnik Dyrektora ds. Narodowej Strategii Onkologicznej i Badań Klinicznych, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie, Przewodniczący Zespołu Ministra Zdrowia ds. Narodowej Strategii Onkologicznej, Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego

Jak kształtuje się sytuacja pacjenta w Polsce w porównaniu ze światowymi standardami w kontekście leczenia zaawansowanego czerniaka? Czy mamy obecnie dostęp do najnowszych terapii?

Leczenie zaawansowanego czerniaka w Polsce jest na bardzo dobrym poziomie. Program lekowy jest elastyczny i obejmuje różne metody leczenia, w tym immunoterapię czy leczenie ukierunkowane molekularnie (leczenie celowane). W przypadku immunoterapii możemy zastosować immunoterapię w monoterapii (z zastosowaniem jednego leku) lub immunoterapię skojarzoną (z zastosowaniem dwóch leków). Leczenie ukierunkowane molekularnie stosujemy w przypadku stwierdzenia obecności mutacji w genie BRAF u pacjenta. Jak już wcześniej wspomniałem, program lekowy w Polsce jest na tyle elastyczny, że umożliwia w razie konieczności sprawne reagowanie i zamianę terapii lub jej ponowne włączenie. Kluczową informacją jest również fakt, że pacjenci mają dostęp do tego typu leczenia w 33 specjalistycznych ośrodkach, które są doświadczone w prowadzeniu takich terapii.

O czym świadczy obecność mutacji w genie BRAF? Czym charakteryzuje się leczenie pacjentów z tą mutacją?

Mutacja w genie BRAF występuje u około 50 proc. pacjentów z zaawansowanym czerniakiem. Efektem mutacji genu jest powstanie nieprawidłowego białka BRAF, które jest ważnym elementem szlaku sygnałowego w komórce, dającym sygnał do dzielenia i namnażania się komórek. Jeśli białko to jest nieprawidłowe, szlak sygnałowy jest zaburzony i komórka dzieli się nieustannie.

Obecność mutacji w genie BRAF najczęściej jest związana z czerniakami, które są zlokalizowane w miejscach nieuszkodzonych przez przewlekłe działanie promieniowania UV. Częściej występują u osób w młodszym wieku. Jest to mutacja, która powoduje bardziej agresywny przebieg czerniaka, natomiast jej obecność umożliwia wprowadzenie leczenia celowanego blokującego aktywność nieprawidłowego białka BRAF (lek anty-BRAF). W celu jeszcze skuteczniejszego zablokowania szlaku związanego z nieprawidłowym białkiem BRAF, stosujemy dodatkowo lek blokujący inne białko na tym szlaku – białko MEK. Mówimy wtedy o terapii celowanej anty-BRAF i anty-MEK.

Od września 2020 roku w leczeniu pacjentów stosowana jest terapia skojarzona anty-BRAF/anty-MEK enkorafenib z binimetynibem. Jak wygląda efektywność tej terapii i jakie korzyści niesie chorym?

Terapia skojarzona enkorafenibem z binimetynibem ma najlepszą tolerancję wśród trzech dostępnych w Polsce metod leczenia ukierunkowanego molekularnie. Mediana przeżycia chorych przyjmujących leczenie enkorafenibem z binimetynibem wyjściowo przekracza 33 miesiące, co jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem jak na chorobę przerzutową.

Terapia ta ma wysoką tolerancję – wykazuje mniej przypadków występowania np. gorączek wśród pacjentów w porównaniu do innych rozwiązań terapeutycznych. Dzięki temu pacjenci mają lepszy compliance, czyli zgodność, w przyjmowaniu leków bez przerw. Co więcej, ten rodzaj leczenia jest obecnie badany w kontekście innych przypadków. Wiemy już, że jest ono aktywne przy np. przerzutach do ośrodkowego układu nerwowego. To wszystko sprawia, że już niedługo będzie więcej wskazań do zastosowania tej skutecznej kombinacji lekowej.

Co dla pacjentów oznaczało rozszerzenie dostępu do terapii czerniaka zaawansowanego? Jak to wpłynęło na ich komfort życia?

Rozszerzenie dostępu do terapii leczenia czerniaka zaawansowanego wpłynęło głównie na poprawę przeżyć pacjentów z tym nowotworem. Jeszcze 10 lat temu tylko 3-5 proc. pacjentów z przerzutowym czerniakiem żyło dłużej niż 5 lat, obecnie jest to 40-50 proc., co stanowi niewiarygodną różnicę. Wiedząc jak dokładnie stosować te leki, mamy również coraz lepsze profile tolerancji oraz coraz sprawniej możemy zarządzać zdarzeniami niepożądanymi. Mamy bardzo dobre algorytmy postępowania zapewniające bezpieczeństwo pacjentom. Większość chorych może normalnie funkcjonować, a nawet pracować podczas leczenia. Mamy też możliwość tzw. wakacji terapeutycznych w immunoterapii, ponieważ w większości przypadków udokumentowano, że terapia ta nadal działa, mimo odstawienia aktywnego leczenia.

Next article