Prof. dr hab. n. med. Jacek Szepietowski
Prezes Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, profesor Wydziału Medycznego Politechniki Wroclawkiej i Klinicznego Oddziału Dermatologiczno-Wenerologicznego, 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, doktor Honoris Causa
Nieustanny świąd, drapanie się i włókniejące guzki na skórze – tak z zewnątrz wygląda życie większości pacjentów ze świerzbiączką guzkową. Nie mniej istotne jest jednak też to, co dzieje się w psychice chorych, zmagających się nie tylko z przykrymi objawami, ale i stygmatyzacją. Dla polskich pacjentów dostępne jest tylko leczenie objawowe – związane z redukcją świądu. To, które uderza w mechanizmy autoagresji, nie jest u nas jeszcze refundowane.
Jak wygląda świerzbiączka guzkowata (ŚG) i jakie są jej główne objawy?
W mojej ocenie jest to jedna z cięższych dermatoz. U pacjenta tworzą się guzki, powstające na podłożu przewlekłego świądu. Pierwotnym objawem jest więc przewlekły świąd skórny, czyli taki, który trwa powyżej 6 tygodni. Pacjent się drapie, w następstwie czego powstają wspomniane guzki, lokalizujące się przede wszystkim na kończynach. Przebieg choroby jest nie tylko przewlekły, ale i postępujący. Uciążliwość schorzenia jest ogromna i wiąże się przede wszystkim właśnie z intensywnym świądem. Dokucza on pacjentowi praktycznie bez przerwy, całymi miesiącami, albo nawet i latami. Zaburza to funkcjonowanie we wszystkich sferach: mentalnej, fizycznej czy środowiskowej. Jakość życia pacjentów jest bardzo obniżona, są oni stygmatyzowani i narażeni na rozwój wtórnych zaburzeń psychicznych, w tym depresji. U chorych obserwuje się zwiększone ryzyko pojawienia się myśli i prób samobójczych.
Jaki jest związek ŚG z atopowym zapaleniem skóry (AZS)?
Podłoże świerzbiączki guzkowej może być bardzo różne i obejmować wszelkie jednostki, wiążące się z przewlekłym świądem. Szacuje się, że około 50 proc. pacjentów, którzy mają świerzbiączkę guzkową, mają szeroko pojęte podłoże atopowe, w tym AZS.
Jak wygląda ścieżka diagnostyczna świerzbiączki guzkowej i do jakiego lekarza powinien trafić ktoś, kto ją u siebie podejrzewa?
Warto wspomnieć, że chorzy nie zawsze prezentują objaw w postaci guzków. Niekiedy morfologia tych zmian może być nieco odmienna – mogą to być grudki, blaszki lub zmiany o charakterze linijnym, albo zmiany z pępkowatym zagłębieniem. Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej powinien kierować pacjentów z podejrzeniem ŚG do dermatologa. Opieka jest długoterminowa i obejmuje różne opcje terapeutyczne. Zaczynamy od leczenia miejscowego, najczęściej z wykorzystaniem kortykosteroidów o dużej mocy. Nie chodzi nam tylko o niwelowanie stanu zapalnego, ale i zatrzymanie procesu włóknienia. Zmiany chorobowe możemy również ostrzykiwać preparatami steroidowymi. Możemy też stosować miejscowe inhibitory kalcyneuryny, ale uważam, że nie mają one tak dobrego działania jak steroidy. Stosujemy też światłolecznictwo, które pomaga niwelować świąd. Dalsze postępowanie obejmuje leki takie jak gabapentynoidy lub alternatywnie leki przeciwdepresyjnie – po to, by redukować przewlekły świąd. Mamy też możliwość leczenia immunosupresyjnego z wykorzystaniem cyklosporyny czy metotreksatu. Wszystkie wymienione opcje skupiają się przede wszystkim na redukcji świądu, która pozwoliłaby z czasem redukować też guzki. Na to jednak potrzeba czasu, nawet kilku miesięcy lub ponad roku.
Czy polscy pacjenci mogą liczyć na dostęp do innowacyjnych terapii?
Przez wiele lat mamy na tym polu niestety niespełnione nadzieje. Pokaźna część pacjentów po leczeniu nadal bardzo cierpi. Tymczasem obserwujemy rozwój nowych preparatów, które uzyskują lub będą uzyskiwały rejestracje do stosowania w ŚG. W badaniach są substancje oddziałująca na układ opioidowy. Inna opcja terapeutyczna to leczenie biologiczne. W Polsce nie mamy jeszcze możliwości stosowania go w ramach programu lekowego, podczas gdy dane z rzeczywistej praktyki w krajach, gdzie jest ono dostępne, oraz wyniki badań klinicznych substancji jeszcze niezarejestrowanych pokazują, że znaczna część pacjentów dobrze reaguje na ten rodzaj leczenia.
Pacjenci ze ŚG w Polsce mają bardzo ograniczony dostęp do nowoczesnych terapii. W ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL) możliwe jest finansowanie u polskich pacjentów terapii lekami niefinansowanymi ze środków publicznych w danym wskazaniu i w odpowiednich ośrodkach. Jest to jednak rodzaj świadczenia, które pacjent może otrzymać przede wszystkim u dermatologów w dużych ośrodkach klinicznych.