Justyna Kowalczyk
Mistrzyni w biegach narciarskich
Pani Justyno, jest Pani wybitną sportsmenką, utytułowaną mistrzynią olimpijską i światową w biegach narciarskich, a jednak stwierdzono u Pani arytmię serca. Jakie były objawy choroby i kiedy została postawiona diagnoza?
Pierwsze nieprawidłowości w moim sercu zdiagnozował lekarz z ośrodka zdrowia. Potrzebowałam pozwolenia na start w zawodach i wiązało się to z rutynowymi badaniami kontrolnymi. Lekarza zaniepokoił nierówny rytm i szmer. Miałam wtedy zaledwie 11 lat. Po serii badań stwierdzono, że nie jest to nic poważnego i z tego wyrosnę. Problem ponownie pojawił się, gdy miałam 16 lat i trafiłam do kadry narodowej w biegach narciarskich.
Arytmie stawały się coraz częstsze. Nie były one jednak związane z wysiłkiem fizycznym (wykonałam dziesiątki prób wysiłkowych pod okiem najlepszych kardiologów w naszym kraju i każdy z nich stwierdził, że im większy wysiłek tym lepiej pracuje moje serce). Arytmia była efektem stresu pozasportowego. Mówiąc wprost: gdy ktoś mnie mocno zasmucił bądź zdenerwował, wtedy mogłam się spodziewać epizodu.
Czy arytmia była utrudnieniem w karierze sportowej? Jak pomimo choroby udało się osiągnąć tak duży i wielokrotny sukces w biegach narciarskich?
Nie, nie odczułam żadnych niedogodności. Serce w trakcie wysiłku pracowało doskonale. Byłam bardzo często badana. Raz na pół roku nosiłam holter, robiłam próby wysiłkowe oraz regularne badania echo serca oraz EKG. Moje serce bardzo dobrze reagowało na przepracowane obciążenia. Z biegiem lat z wysokotętnowca przekształciłam się w prawdziwego wytrzymałościowca, z najniższym zanotowanym tętnem 28 ud/min. Do tej pory nie mam przerośniętej lewej komory, co jest absolutnym ewenementem, biorąc po uwagę pracę jaką wykonałam.
Czy jedynym sposobem leczenia był zabieg ablacji? Kiedy została podjęta decyzja o jego przeprowadzeniu?
W 2006 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Turynie w trakcie biegu na 10 km straciłam przytomność. Przyczyna do dziś nie jest znana, jednak mój lekarz uparł się, że na powrót do sportu zgodzi się dopiero wtedy, gdy zrobię porządek z arytmią. Postawiono mi ultimatum albo ablacja (usunięcie z powierzchni serca miejsc powstawania nieprawidłowych impulsów do skurczu), albo koniec ze sportem. Decyzję o zabiegu podjęłam w kwietniu 2006.
Jak zabieg zmienił Pani życie?
Najgorszy był początek. Z godziny na godzinę z najbardziej wydolnej kobiety w Polsce stałam się osobą, którą męczyło wyjście po trzech schodach. Powoli wracałam do obciążeń treningowych. Po pięciu miesiącach mogłam robić zupełnie wszystko, łącznie z maksymalnym wysiłkiem. Nie miałam po zabiegu żadnych komplikacji. Od tego czasu pamiętam tylko pięć epizodów arytmii.
Pani Justyno, jest Pani inspiracją i autorytetem dla wielu osób. Jakich rad udzieliłaby Pani pacjentom z chorobami kardiologicznymi?
Najważniejsze to, aby słuchać lekarzy! Gdy mówią, że jest wskazany umiarkowany wysiłek fizyczny, to trzeba się ruszać. Gdy mówią, że trzeba zmienić dietę. Wyrzucić z niej tłuste i ciężkostrawne produkty, to trzeba to zrobić. Gdy zalecają zrzucenie zbędnych kilogramów, to trzeba zacisnąć pasa i je zrzucić. Gdy zakazują palenia papierosów i picia alkoholi, używki muszą pójść w odstawkę! To stosunkowo proste rzeczy, które możemy zrobić sami. Jest tak wiele schorzeń kardiologicznych, że mi laikowi dawanie uniwersalnych rad, nie przystoi. Mogę za to poradzić osobom jeszcze zdrowym, jak w kłopoty się nie wpędzić!
Regularny, umiarkowany wysiłek fizyczny i zdrowa dieta powinny nas uchronić przed częstymi wizytami u kardiologa. Pamiętajmy, że wysiłek fizyczny to nie tylko dbanie o sylwetkę, ale doskonały bufor stresu! Stres w dzisiejszych czasach niestety prowadzi nas do zbyt wielu ciężkich schorzeń. Fantastycznie obserwuję się w Polsce trend dbania o siebie. Ludzie ruszają z kanap na narty, rowery, górskie wycieczki. Oby było nas więcej i więcej. Obyśmy przekazywali dobre wzorce następnym pokoleniom, bo dane są zatrważające. Mamy najgrubszych nastolatków w całej Europie. Otyłość to najkrótsza droga do problemów kardiologicznych. Musimy dbać o siebie. Musimy walczyć o świadomość społeczeństwa, przecież chcemy żyć długo i szczęśliwie.