Anna Dereszowska
Ambasadorka Kampanii „Diagnostyka Jajnika” Organizacji Kwiat Kobiecości
Pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na regularność wykonywania cytologii i m.in. USG dopochwowego. „Onkolodzy alarmują, że wzrasta liczba pacjentów z zaawansowanym stadium raka. Musimy dbać o siebie i pilnować badań profilaktycznych bez względu na wszystkie przeszkody i wymówki” – apeluje aktorka Anna Dereszowska.
Od 10 lat już jesteś ambasadorką Ogólnopolskiej Organizacji Kwiat Kobiecości, odważnie podejmującego temat chorób narządów rodnych kobiet, bo nie jest łatwo przebić się z tym tematem. Wspierałaś pierwszą kampanię „Piękna, bo zdrowa” poświęconą rakowi szyjki macicy i przypominałaś, jak ważne jest regularne wykonywanie cytologii. Jesteś też twarzą kampanii „Diagnostyka jajnika”. Wkładasz w to wiele serca, prawda?
Tak, to prawda. Jeszcze tych 10 lat temu rak piersi był już w Polsce podejmowany poprzez akcję Różowej Wstążki, ale rak szyjki macicy i rak jajnika (na który zmarła moja mama) wciąż były tematami tabu. W tej chwili – dzięki zasłudze Kwiatu Kobiecości – normalnie się o tym rozmawia, kobiety nie wstydzą się mówić, że idą do ginekologa, zrobić cytologię czy USG transwaginalne. Już pominąwszy fakt, że działalność „kwiatka” przynosi dużą korzyść dla innych kobiet, to też dużo dała mnie samej. Oswoiłam śmierć mamy, to było dla mnie oczyszczające.
Nic nie dzieje się przypadkiem… Trudno o bardziej zaangażowaną i przekonującą ambasadorkę. Czy łatwo jest zmotywować kobiety do pójścia na badania?
Bardzo dużo pań do mnie napisało, że pomysł na kampanię dotyczącą diagnostyki jajnika jest świetny, ale to zły czas, bo z powodu koronawirusa trudno jest się dostać do lekarza. Zgadzam z tym, że to niesprawiedliwe, że płacimy składki zdrowotne, a mimo to nie możemy w państwowej placówce medycznej tych badań zrealizować z powodu reżimu epidemiologicznego. Owszem, to nie fair, że jesteśmy zmuszone robić USG transwaginalne prywatnie, płacić za nie, bo państwowy system zdrowia jest niewydolny.
Z drugiej strony, mówimy o badaniu wykonywanym raz w roku, które może uratować nam życie. Onkolodzy alarmują, że wzrasta liczba pacjentów z zaawansowanym stadium raka. Musimy dbać o siebie i pilnować badań profilaktycznych bez względu na wszystkie przeszkody i wymówki. Ja dodatkowo zrobiłam sobie test BRCA1/BRCA2 i w planach mam badanie na ustalenie poziomu arsenu, cynku i selenu w organizmie. Okazuje się, że obecność tych pierwiastków w naszej diecie jest nie bez znaczenia, jeśli chodzi o ryzyko nowotworów.
Domyślam się, że takie świadome podejście do tematu zdrowia jest też efektem współpracy z fundacją Idy Karpińskiej?
„Kwiatek” zmotywował mnie do tego, żeby się co roku badać, bo co prawda miałam ciągle w głowie śmierć i chorobę mamy, ale to w żaden sposób nie wpływało na moją dbałość o swoje zdrowie. Tymczasem dostałam grupę wsparcia (mam na myśli dziewczyny z fundacji), która działa na mnie mobilizująco. Widzę też, jakie wspaniałe efekty przynoszą te kampanie. Napisała do mnie pewna pani, że po tym, jak opublikowałam spot kampanii, poszła z mamą na badania. Wykryto u niej guzki na jajniku, które na szczęście okazały się niezłośliwe. Podziękowała mi za to, że zmobilizowałam je do badań. Każda taka wiadomość to dla mnie małe zwycięstwo. Rekompensuje mi to niefajne komentarze, że po co opowiadam o tym, co się wydarzyło w moim prywatnym życiu, kogo to w ogóle interesuje. Otóż, jeśli pod wpływem tego choć jedna kobieta pójdzie się zbadać, to będę o tym mówiła, a nie o tym, co ugotowałam na obiad. Drogie panie, badajmy się!
Dziękuję za rozmowę.