Jagoda Judzińska
Modelka
Jest pani modelką, osobą rozpoznawalną w świecie mody. Jak bielactwo obróciła pani w swój w atut i znak rozpoznawczy?
Wszystko zaczęło się od programu Top Model. Tam, pierwszy raz opowiedziałam o swoim bielactwie publicznie. Bałam się, że problemy skórne mnie zdyskwalifikują, jednocześnie pragnęłam pokazać, że warto walczyć o marzenia mimo niedoskonałości. Bielactwo okazało się w telewizyjnym show moim atutem, cechą charakterystyczną – nie powodem do wstydu. Pozytywna reakcja jurorów i widzów dodała mi jeszcze większej pewności siebie – zrozumiałam, że bycie inną nie znaczy gorszą. Samoakceptacja to pierwszy krok do sukcesu.
Pierwsze przebarwienia pojawiły się jak była pani małą dziewczynką, jak wpłynęło to na proces dorastania i samoakceptację swojego ciała?
Pierwsze przebarwienia, zauważyłam na swoim ciele będąc nastolatką. Początki choroby dla młodej dziewczynki to przeżycia drastyczne. Wiele lat nie mogłam się z tym pogodzić. Nie akceptowałam swojego ciała, starałam się ukryć przed światem bielactwo. Żyłam w poczuciu wstydu, wydawało mi się, że marzenia o byciu modelką czy piosenkarką nieodwracalnie legły w gruzach.
Wiele osób dotkniętych tą chorobą doświadcza przenikliwych spojrzeń ze strony społeczeństwa, czy zdarzały się pani takie sytuacje, które wywoływały u pani duży stres i zakłopotanie?
Oczywiście. Wiele lat myślałam, że to nie ja mam bielactwo – ale że bielactwo ma mnie. Czułam się czasem jak więzień tej choroby. Przez cały rok, nawet latem chodziłam w rękawiczkach, stosowałam kosmetyki kamuflujące, chowałam dłonie. To był bardzo trudny okres w moim życiu.
Jak przebiega u pani pielęgnacja przebarwień na skórze okresie letnim? Czy są dedykowane kremy, maści chroniące skórę osób dotkniętych bielactwem?
Opalanie ciała dotkniętego bielactwem jest w zasadzie niemożliwe. Moja skóra jest delikatna i miejscami pozbawiona pigmentu. W okresie letnim unikam ostrego słońca, które może mnie poparzyć i potęgować kontrast przebarwień. Zawsze mam przy sobie kremy ochronne SPF 50+.