Choroba, zwłaszcza ciężka i powodująca niesamodzielność może odebrać godność, sens i poczucie własnej wartości. Postępując, zabiera marzenia i chęć życia. Tętnicze nadciśnienie płucne (TNP) jest przewlekłą chorobą kardiologiczną, na którą do niedawna chorowały głównie kobiety, odbierającą niektórym z nich poczucie kobiecości i marzenia o zostaniu mamą. Ale nie wszystkim.
Ewelina Zych-Myłek
Prezes Fundacji Instytut Świadomości
W ramach projektu Pacjent ze Świadomością
Samo życie?
Podczas debaty „Kobiecość zapierająca dech” prowadzonej przez Ewelinę Zych-Myłek, prezes fundacji Instytut Świadomości kobiety, pacjentki z TNP opowiadały o codziennym, pełnym wyzwań życiu z chorobą, postrzeganiu siebie jako kobiet i partnerek, o utraconych marzeniach i przewartościowaniu życia, a także o roli, jaką w ich życiu odgrywają najbliżsi mężczyźni.
Pełnowartościowe kobiety
Monika jest po 40-stce. Nie jest pacjentką, jej nastoletni syn choruje na TNP. Jak przyznaje, gdy się o tym dowiedziała, obwiniała siebie, myślała, że to z nią jest coś nie tak. Dopiero po latach nauczyła się rozumieć chorobę dziecka. Musiała być silna – dla niego, dla siebie i dla młodszego syna, dla ich normalnej codzienności w fizycznie i psychicznie trudnych warunkach.
Jadwiga, przed 40-stką, o chorobie dowiedziała się mając lat 18. Pamięta tylko, że diagnoza była dla niej jednoznaczna – koniec marzeń i oczekiwanie na śmierć. Dostała trzy lata życia. Pamięta tylko mrok i czekanie e na jej własny mały wielki koniec świata. Wszystko zmieniło się, gdy poznała Damiana – swojego przyszłego i obecnego męża. Najpierw z powrotem zapragnęła żyć dla niego, a potem dla siebie. To było już prawie 15 lat temu. Mają dwójkę adoptowanych dzieci – Jaśminę i Filipa. Nie mają czasu zastanawiać się nad chorobą Jadzi.
Dorota, też po 40-stce, dzień, w którym dowiedziała się o chorobie pamięta jako najgorszy dzień jej życia. Była w szpitalu, lekarz powiedział, że ma TNP, ale ona go nie usłyszała. W tej samej chwili poinformowano ją, że jej córka miała ciężki wypadek. Sprawy potoczyły się zbyt szybko. Odbiór leków Doroty i jej coraz cięższe arytmie serca, półroczna rehabilitacja córki i wreszcie upragniony powrót do domu. Kiedy wróciły, mąż oświadczył, że odchodzi. Wyprowadził się tego samego dnia.
Spełnione matki i partnerki
Małgosia przyznaje, że jej mąż Konrad miał ogromny wpływ na postrzeganie jej samej jako kobiety. Od 14 lat choruje ona na białaczkę, od 7 lat na TNP. Są od 20 lat razem, przeszli razem już wszystko. Na dobre i na złe. Chwile zupełnej bezradności i wielkiego szczęścia. Mają dorosłego syna, a wciąż czują się razem jak nastolatkowie. Właśnie wprowadzają się do wymarzonego domu.
Angelika, choć sama bardzo młoda, jest z Danielem już prawie 7 lat. Oboje wiedzą, że nie będzie mogła być biologiczną matką. Kiedy o tym mówi, jeszcze zdarza się jej płakać. Ale w życiu jest silna, chce żyć dla samej siebie. To ona w związku jest oparciem, nie boi się i twardo stąpa po ziemi.
Marzena i Marta są matkami, ale ich historie są inne. Marzena o TNP dowiedziała się późno, mając już trójkę dzieci. Przyznaje, że to zupełnie inne uczucie, dowiedzieć się o tak ciężkiej chorobie na półmetku życia, kiedy jest się już spełnionym, a dzieci są zabezpieczone, niż kiedy taki „wyrok” słyszy się na początku. Marta zaryzykowała. Od lekarza usłyszała, że nigdy nie będzie mogła być mamą. A jednak ma syna i jak sama mówi, od tego czasu stawia na swoim. Bierze życie za rogi, przyjaźni się ze swoją chorobą i jest szczęśliwa. W swoim życiu nie zmieniłaby nic.